czwartek, 12 czerwca 2014

Epilog

Soundtrack 
Od około roku nie miewałam żadnych niepokojących snów. Wszystko wróciło do normy. Jeremy dość szybko powrócił do zdrowia. Na dzień dzisiejszy On i Sammi są szczęśliwymi rodzicami. Wychowują uroczą dziewczynkę* Elizabeth. Andy i Amber natomiast zaręczyli się i są ze sobą bardzo szczęśliwi. Tak samo Jake i Ella. Christian poznał ostatnio uroczą dziewczynę, Lauren, i dzięki Ashley'owi, który "wtrącił się" między nich są już razem. Ashley i ja pobraliśmy się kilka tygodni temu. Pech chciał, że w trakcie naszej podróży poślubnej we Włoszech mieliśmy wypadek samochodowy. Ash wyszedł z tego cało. Skończyło się jedynie na kilku zadrapaniach. Ja nie miałam tyle szczęścia. Teraz jestem w lepszym świecie. Bardziej to przypomina poczekalnię z której mogę nadal obserwować moich wariatów, którzy źle przyjęli moją śmierć. Mimo że nie ma mnie już wśród moich przyjaciół na Ziemi, mogę mieć satysfakcję z tego, że zrobiłam wszystko co chciałam. Zmieniłam swoje życie na lepsze. Zdobyłam najlepszych przyjaciół oraz miałam kochanego i wspaniałego chłopaka o którym jeszcze rok temu jako ponura i zamknięta w sobie nastolatka mogłam pomarzyć. Kiedy odbywał się mój pogrzeb obserwowałam Ashley'a, który okropnie szlochał, gdy wkłada o moją trumnę do ziemi.  Gdybym mogła płakać na pewno płakałabym razem z nim. Duchy niestety nie potrafią wyrażać emocji. Przez kilka miesięcy codziennie przychodził na mój grób i siedział tam aż do nocy, lub dopóki chłopaki nie zmusili go do wrócenia do domu. Błagałam w myślach, żeby mój kochany Deviant był szczęśliwy i znalazł kogoś innego, ale z godziny na godzinę wątpiłam w to. Czasem chciałam znów wrócić na ziemię i przytulić go mocno i nigdy nie puszczać. Teraz wiem, że mój czas już nadszedł. Pożegnałam się z życiem raz na zawsze, bo wiem, że nie cofnę czasu. Każdy czasem odchodzi. To nieodstępna część życia. Gdy odwróciłam się zobaczyłam jasne światło, po drugiej stronie natomiast nadal widziałam załamanego chłopaka. Westchnęłam cicho. Czas to czas. Może kiedyś spotkamy się  w innym wcieleniu. Przechodząc na drugą stronę szepnęłam w jego stronę:

Kocham cię
***
Koło czwartej nad ranem usiadł przy jej grobie, odpalił papierosa i patrząc sobie na palce zapalił znicz. Zaczął nucić coś pod nosem. - Pamiętasz? - ciche pytanie i łzy w oczach - Przy tej piosence po raz pierwszy tańczyliśmy na naszym ślubie. - Starł szybko łzę z policzka. - Nie, nie płaczę. Obiecałem Ci przecież. - Szepnął łamiącym się głosem i znów przejechał dłonią po twarzy. - Nie. Właściwie to płaczę. - Powiedział ostatkiem sił, a łzy trysnęły z jego oczu. - Płaczę, bo przytłacza mnie myśl, że już ze mną nie zatańczysz, że nie przytulisz mnie, kiedy będę tego potrzebować. Ten ból tak cholernie rani wnętrze całego mnie. Nie wiem co robić. Wciąż mam wrażenie, że wyszłaś tylko do sklepu. - Ponownie zatruł płuca dymem. - Ej, tam u góry. - Spojrzał w niebo i bezskutecznie starał się utrzymać normalny ton głosu. - Zwróć mi ją. Nigdy Cię o nic nie prosiłem, ale dziś.. Zwróć mi żonę.. - Jego cichy szept wplótł się w wiatr...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*na początku napisałam "dziweczkę" XD
Dziękuję za uwagę. Jestem szczerze dumna z tego epilogu. Mam nadzieję, że wam też się spodobał. Nie chce mi się czekać, aż pojawi się to 8 komentarzy więc dodaję już teraz.
Chcę teraz podziękować wszystkim moim czytelnikom, a także osobom, które przeczytały choć jeden rozdział:
paczekbvb, Black Lady, seledynowa małą, Tylko Dżeremiuch,  Lou, Sapphire Dragon, Catrina Purdy, Lady Dark, THE DESTROYER, Autorka Per Nieidealna, Layla Black, Factory Girl, Ania Kosidło, Jenny Adler, Calley Purdy, Megan Rebel oraz Unforgiveen.
Bardzo trudno jest mi się rozstać z tym blogiem, ale nic nie poradzę. Spróbuję wam to wynagrodzić (chociaż nie w całości) nowym blogiem, na którego pierwszy rozdział dodam za trzy dni.
To jest już koniec, więc: 

Goodbye :) 

Na koniec taki oto Ash :)

wtorek, 10 czerwca 2014

!!! UWAGA! BARDZO WAŻNE! !!!

Chcę bardzo serdecznie zaprosić was na bloga mojej znajomej:

montecarlofanfiction.blogspot.com

Mam oczywiście świadomość, że większość z was nie przepada za Justinem Bieberem, o którym jest to opowiadanie, ale zapewniam was, że fabuła jest warta przeczytania bloga! Nie omijajcie tego posta! Jest to ważne nie tylko dla Lou, ale też dla mnie. Jeżeli czytacie, bardzo proszę o komentarz!
Z poważaniem, Abbey

sobota, 7 czerwca 2014

Dziesięć

Uwaga! Rozdział zawiera treści +18. Czytanie na własną odpowiedzialność. Specjalnie dla was, niewyżyte Devianty.
Amber
Minęło już kilka dni odkąd Jinxx wyszedł ze szpitala. Tego dnia siedziałam sama w domu spędzając bezczynnie czas przed telewizorem. Koło godziny 15.00 dostałam sms'a.
Od: Andy
Wyskoczymy gdzieś razem?
Z wrażenia, telefon wypadł mi z ręki. „Razem”? Co mogło znaczyć dla niego „razem” ? Czy chciał się umówić na randkę? Nie no, przecież jesteśmy przyjaciółmi. Jake zawsze szturchał mnie łokciem, kiedy Andy pojawiał się w pobliżu. Kiedyś przypadkiem wymsknęło mi się w rozmowie z nim, że podoba mi się Biersack. Od tego momentu nie daje mi spokoju i kombinuje jak nas ze sobą spiknąć. Bałam się, że maczał palce w tym zaproszeniu od Andy'ego. Nienawidzę tego młotka i jednocześnie kocham jak brata. 
Do: Andy
A co proponujesz?
Niecierpliwie czekałam na odpowiedź, która nadeszła zadziwiająco szybko
Od: Andy
Może kino?
Kino z Andy'm? O mało nie zemdlałam. Szybko muszę odpisać. Nie, chwilka. Nie mogę odpisać tak szybko. Napisałam „Okay” i zaczęłam liczyć do dziesięciu. 1..2..3..4..5.. 6..10. Wyślij! Chwilę potem dostałam wiadomość zwrotną: „Super, przyjadę po Ciebie o 17 :* ”. Buźka! Napisał buźkę z całuskiem. Zaczęłam skakać po pokoju i odstawiać wygibasy z radości. Dobra, uspokój się i pomyśl w co się ubierzesz. Przeszkodził mi jednak dzwonek do drzwi. Pobiegłam otworzyć.
W progu stał Jake. Wsunął się do mojego mieszkania i zapytał:
- Co robisz? Wybierasz się gdzieś?
- Nom.  – zaczęłam z uśmiechem – Idę z … a właściwie czemu pytasz? – nabrałam podejrzeń
- E, ja? No tak sobie. Wychodzisz gdzieś z Andy'm?
- Jakee, coś Ty znowu wymyślił? – usiadłam na fotelu z załamaną miną.
- Nic nie zrobiłem. Przysięgam. Napisałem tylko Andy'emu, że leci fajny film w kinie i że mam dwa bilety. Ja nie mam z kim iść, a to jest komedia romantyczna. Sam nie pójdę bo wyglądałbym jak debil. On już sam wymyślił, że zaprosi Ciebie.
- Naprawdę?
- Tak. Mówię najszczerszą prawdę. – zarzekał się Pitts
- Ech, no dobra. To w takim razie, w co mam się ubrać?
- Włóż coś sexy. – mrugnął do mnie Jake
- Czemu?
- No wiesz, po kinie może Andy zaprosi Cię do siebie.
- Jake! Ty coś wiesz!  – podniosłam głos
- Ja bym Cię nigdy nie okłamał. – odpowiedział z zbyt szerokim uśmiechem, abym mogła mu uwierzyć
- Zatłukę Cię! Ty cały czas coś kombinujesz. – wzięłam poduszkę z sofy i zaczęłam gonić chłopaka
Nie mogłam go jednak dogonić, bo ślizgały mi się trampki. W końcu dałam mu spokój i poszłam do sypialni. Jake wsunął głowę między drzwi a framugę i powiedział:
- Nie gniewaj się, ale może coś tam mu wspomniałem, że Ci się podoba.
- CO ZROBIŁEŚ?! – wybuchłam – Ja Ci to powiedziałam w zaufaniu, a Ty wszystkim rozgadujesz?!
- Nie wszystkim. Tylko chłopaki wiedzą.
- SŁUCHAM?! OMG JAKE! Taki wstyd. – usiadłam na łóżku i zasłoniłam twarz rękami.
Poczułam, że Jake siada obok mnie. Minęła chwila ciszy i powiedział:
- Nie zrobiłbym tego, gdybym nie wiedział, że Ty też podobasz się Andy'emu. Nie mogłem już dłużej patrzeć jak mijacie się codziennie i żadne z Was nie może się odważyć. Wziąłem więc sprawy w swoje ręce.
- Podobam się Andy'emu? – popatrzyłam na Jake'a z niedowierzaniem, ale jednocześnie nadzieją w głosie.
- Tak, podobasz mu się i to bardzo. – powiedział zniecierpliwiony – A teraz pokazuj mi co masz w szafie. Wystroimy Cię.
- Dzięki Jake. – przytuliłam się do niego
- Nie ma za co. – uśmiechnął się
Przy wybieraniu ubrań mieliśmy niemały ubaw. Przyznam, że Jake'owi do twarzy w sukienkach. Kiedy byłam już gotowa, stanęłam przed lustrem.
- Nie sadzisz, że dekolt za duży? – zapytałam niepewnie
- Skąd, taki ma być. – zapewnił mnie i chwycił mój biust poprawiając stanik. – Teraz idealnie.
- To jeszcze pomaluję usta błyszczykiem.
- Nie! Zero mazideł do ust. Nie lubimy tego świństwa jak się całujemy z dziewczynami.
- Ale ja się nie będę z nim całować.
- Ha, ha, jasne. – zaśmiał się 
- My idziemy tylko do kina. – broniłam się
- Ehe, oczywiście.
- Jake przestań.
- Pewnie.
Jake uwielbiał się ze mną droczyć, Miałam ochotę uderzyć go w twarz. Zauważył moja złość i powiedział:
- Nie denerwuj się bo się spocisz. Będziesz mieć plamy pod pachami.
Posadził mnie na kanapie w salonie i wyjął z barku butelkę wódki. Nalał kieliszek i podał mi mówiąc:
- To na rozluźnienie.
Łyknęłam bez chwili zastanowienia, bo byłam napięta jak struna w gitarze.
- No, ja musze zmykać. Andy nie powinien mnie tu zastać. Miłej randki. – Jake pomachał do mnie i wyszedł z mieszkania.
Kiedy wyszedł, zaczęłam denerwować się jeszcze bardziej. Podniosłam pachy i zaczęłam się pod nimi wachlować, bo czułam, że faktycznie się pocę z nerwów. Po chwili sięgnęłam po kolejny kieliszek wódki i jeszcze następny. Podziałało jak magiczne zaklęcie. Rozluźniłam się i czekałam na Sixx'a. Przyjechał punktualnie o 17. Zanim zdążył zadzwonić po mnie, ja już zbiegłam przed blok i pojawiłam się przy jego aucie. Wskoczyłam do samochodu i z uśmiechem wypaliłam:
- Cześć!
Andy patrzył na mnie z szerokim uśmiechem. Zmierzył mnie kilka razy z góry na dół i w końcu odpowiedział:
- Cześć. Ślicznie wyglądasz.
- Wiem, dziękuję. – wyszczerzyłam się do niego.
Ruszyliśmy i całą drogę do kina nie zamykała mi się jadaczka. Gadałam jak najęta. Andy w końcu zapytał:
- Piłaś coś?
Zrobiłam Poker Face i odpowiedziałam:
- Ymm.. Skądże..
Postanowiła m się zamknąć , żeby nie zrobić z siebie większej idiotki. Jakimś cudem nie łamiąc obcasów, udało mi się dojść na odpowiednie miejsce na sali kinowej.  Siedziałam cicho i chrupałam popcorn. Wreszcie film się zaczął. Uwielbiałam komedie romantyczne, ale nigdy nie byłam na żadnej z chłopakiem. W miarę jak fabuła filmu się rozkręcała, rozluźniałam się i przestawałam zwracać uwagę na siedzącego obok mnie Andy'ego. Sięgnęłam po popcorn, przez przypadek w tym samym momencie co Andy i zetknęliśmy się dłońmi. Na sali było ciemno, ale i tak zauważyłam szeroki, biały uśmiech chłopaka. Zrezygnowałam z popcornu i skuliłam się na krześle. Starałam się skupić uwagę na filmie, ale myśli cały czas uciekały mi w moją prawą stronę, gdzie siedział Biersack. Nagle poczułam jego ciepłą dłoń na moim kolanie. To był zwykły dotyk, a zrobiło mi się tak niewyobrażalnie przyjemnie, że o mało nie straciłam przytomności. Straciłam natomiast zupełnie zainteresowanie filmem, kiedy ręka Andy'ego zaczęła wędrować co raz wyżej po moim udzie. Chyba powinnam zareagować. – pomyślałam, ale całe moje ciało pragnęło, aby posunął się jeszcze dalej.  On jednak zatrzymał się przy krawędzi mojej krótkiej sukienki. Odwróciłam się w jego stronę i spostrzegłam, że jego twarz jest niebezpiecznie blisko mojej. W sumie nie zastanawiając się długo, pocałowałam go.  Jakiż to był idealny pocałunek. Słodki, a zarazem słony od popcornu. Delikatny, a zarazem namiętny. Dalsze opisywanie go nie ma sensu, bo nie da się oddać słowami tego jak wtedy się czułam. Gdy już oderwaliśmy się od siebie, Andy chwycił moją dłoń, a ja oparłam mu głowę na ramieniu. W takiej pozycji doczekaliśmy szczęśliwego zakończenia filmu i niestety trzeba było wstać z objęć Andy'ego. Wyszliśmy z kina i nawet nie zamieniliśmy ze sobą słowa. Całą drogę za to trzymaliśmy się za ręce. Kiedy wsiedliśmy do samochodu, zapytał:
- Mam odwieźć Cię do domu?
- Może wpadlibyśmy na chwilę do Ciebie? – wyrwało mi się z ust
- Miałem to właśnie zaproponować. – uśmiechnął się
- No widzisz, czytam Ci w myślach. – powiedziałam już pewniejsza siebie
Dojechaliśmy w kilka minut i Andy wprowadził mnie do domu chłopaków. Byłam tu tylko raz z Jessicą, ale doskonale zapamiętałam to wnętrze. Gdybym miała urządzać swoje własne mieszkanie, właśnie tak by wyglądało. Mieliśmy szczęście, że reszta Bridesów gdzieś wybyła i mieliśmy wieczór tylko dla siebie.
- Napijesz się czegoś? – zapytał Andy
- Nie, dziękuję. – odpowiedziałam siadając na kanapie
- Mam sok grejpfrutowy.
- A, no to poproszę.
- Może dolać czegoś mocniejszego? – zaproponował
- Poproszę.
Rozmowa przebiegała bardzo dziwnie. Faktycznie, przydałby nam się drink na rozluźnienie. Po zrobieniu drinków, Andy usiadł obok mnie. Łyknęłam kilka razy, dość mocnego drinka i odezwałam się:
- Bardzo podoba mi się Twoje mieszkanie. Zwłaszcza ta wielka łazienka.
- Nie widziałaś jeszcze sypialni. – odpowiedział szybciej niż pomyślał.
Spojrzałam na niego i oboje parsknęliśmy śmiechem.
- Chyba za dużo czasu spędzam z Ash'em. Przepraszam Cię, nie tak to miało zabrzmieć.– tłumaczył się
- A szkoda. – powiedziałam pod nosem tak cicho, że Andy raczej tego nie usłyszał. – No to może pokażesz mi tą sypialnię. – dodałam już głośniej.
- Jasne… czekaj.
- Na co?
- Zastanawiam się czy posprzątałem.
- Oj tam. Najwyżej zobaczę Twoje bokserki z Batmanem.
- Skąd wiesz, że mam bokserki z Batmanem? – przeraził się Andy
- Eee… ja żartowałam. A masz takie bokserki? – zdziwiłam się
- Pfff… jasne, że nie. – zaczął plątać się Andy.
Nie umiał kłamać. Był dobrym aktorem, ale jak chciał kłamać przy kimś bliskim, plątał się jak pięciolatek na przedstawieniu. Swoją drogą, chciałabym zobaczyć go w tych bokserkach, albo nawet bez bokserek. Klepnęłam się mocno w czoło.
- Co Ty robisz? – zapytał Andy
- A nic. Nie chcesz wiedzieć. To idziemy do tej sypialni?
- Jakaś Ty niecierpliwa. – uśmiechnął się zadziornie i poprowadził mnie do sypialni.
Od razu wpadło mi w oko, wielkie łoże z czarną pościelą. Dla mnie mogło nie istnieć nic więcej w tym pomieszczeniu. Dotknęłam pościeli z aksamitu. Zawsze chciałam taką mieć. Miałam ochotę się na nią rzucić, ale nie wypadało. Andy chyba zauważył to w moich oczach i powiedział:
- Śmiało.
Nie czekałam na kolejne zaproszenie i rzuciłam się twarzą w pościel. Była przyjemnie chłodna i ślizgała się po ciele. Leżałam chwilę bez ruchu, aż poczułam, że Sixx kładzie się obok mnie. Podniosłam głowę i powiedziałam:
- Oddaj mi to łóżko.
- Chętnie. – rzucił krótko
- Czemu? – zapytałam szczerze zdziwiona
- Po co mi takie łóżko, jak nie mam z kim spać?
Zauważyłam, że posmutniał. Wpatrywał się tępo w sufit i wydawał się zamyślony. Zbliżyłam się do niego. Co ja robię? – pomyślałam, ale zaraz potem pocałowałam go. Andy objął mnie w talii i przyciągnął jeszcze bliżej siebie. Jego ręka powędrowała w stronę mojego karku i sięgnęła do zamka od sukienki. Długim posunięciem wzdłuż mojego kręgosłupa, rozsunął zamek, aż do moich pośladków. Pomału zsunął z moich ramion materiał sukienki. Nie chcąc odrywać się od jego miękkich ust, wygięłam nienaturalnie ręce, aby pozbyć się ramiączek. Jednym, zwinnym ruchem palców, Andy rozpiął mój stanik, a potem odepchnął się od pościeli i przewrócił mnie na plecy. Wstał ze mnie i pociągnął za dół sukienki, ściągając ją ze mnie. Wrócił wreszcie do moich ust i znowu odpłynęłam w ich miękkość. Odpinałam jego koszulę, guziczek po guziczku.  Kiedy odpięłam już guzik na samym dole, bez wahania sięgnęłam po guzik od spodni. Z trudem przewlekłam go przez ciasną dziurkę. Na drodze do szczęścia stał mi tylko rozporek. Nagle przez głowę przeleciała mi myśl o bokserkach Andy'ego. Po rozsunięciu rozporka zerknęłam z obawą w dół. Na szczęście nie miał na sobie Batmana. Uśmiechnęłam się do siebie, a Andy to zauważył i zapytał:
- Sprawdzałaś czy nie mam na sobie bokserek z Batmanem?
- Skąd wiesz? – zapytałam zdziwiona
- Widać, ja też czytam w Twoich myślach. – odpowiedział nachylając się do mojego ucha i przygryzając je delikatnie.
Na moim ciele pojawiła się gęsia skórka. Oddech Andy'ego drażnił moją szyję. Czułam jak wypukłość  jego bokserek staje się co raz większa. Z podniecenia, na moich majtkach pojawiła się mokra plama. Rozochocone piersi, drażniło każde otarcie o nagi tors Andy'ego. Nareszcie chłopak skrócił moje męki i po zdjęciu bokserek, zbliżył swojego penisa do mojego krocza. Pośpiesznie zdjęłam z siebie koronkowe majtki i oplotłam nogi wokół pleców Andy'ego, przysuwając go mocno do siebie. Tym samym zmusiłam go do wejścia we mnie. Jego twardy członek wsuwał się we mnie centymetr po centymetrze, a dużo było tych centymetrów.  Początkowo odczuwałam lekki ból i dyskomfort. Jednak gdy moja szparka przywykła do rozciągnięcia i pokryła penisa jeszcze większą ilością mokrej wydzieliny, zaczęłam odczuwać niezmierną przyjemność. Wtulona w aksamitną, czarną pościel, delektowałam się cielesnymi doznaniami. Z jednej strony czystość i delikatność pościeli, a z drugiej nieczyste, erotyczne akty. Nasze oddechy stały się szybkie i płytkie. Piersi łapały powietrze, jakby miało go za raz zabraknąć. Ściskałam pościel w pięściach, za każdym razem, kiedy Andy zagłębiał się we mnie. Wykonywał przy tym faliste ruchy biodrami, jakby tańczył sambę z moim bezwładnym ciałem. Mdlałam w jego ramionach, wzdrygając się co chwila przez napinające się mięśnie. Nie mogłam temu zapobiec. Napięcie rosło, a ja co raz częściej wstrzymywałam oddech. Nie miałam czasu nabrać powietrza, bo całą uwagę przeniosłam na to co działo się między moimi nogami. Biersack szybko poruszał się w mojej mokrej szparce i odbierał wszelkie zmysły. Traciłam powoli wzrok, słuch, węch. Pozostał mi tylko wyostrzony zmysł czucia cielesnego. Każda komórka mojego ciała krzyczała z rozkoszy. Nie wiem na jak długo wstrzymałam oddech, ale nabrałam powietrza dopiero jak minął mój orgazm. Trwało to dla mnie rozkosznie długo. Nie przejmowałam się tym, że w mojej pochwie znalazło się męskie nasienie. Starałam się teraz uspokoić oddech. Serce kołatało mi w piersiach. W zasadzie to czułam jakby znajdowało się w moim gardle. Tętnica szyjna pulsowała jak szalona. Andy obdarzył mnie jeszcze jednym miękkim pocałunkiem i położył się obok mnie. Dopiero teraz zauważyłam, że okno było otwarte, bo poczułam orzeźwiający powiew. Wzdrygnęłam się z zimna i zagarniając pościel, owinęłam się w nią. Przysunęłam się do Andy'ego i położyłam mu głowę na torsie.  Po chwili zagadnęłam:
- To kiedy mogę sobie zabrać to łóżko?
- Oferta nieaktualna. – zaśmiał się 
- Dlaczego? – zapytałam z udawanym zaskoczeniem w głosie
- Bo teraz mam już z kim spać, więc mi się przyda. – odpowiedział i cmoknął mnie w czoło.
Udając głupa zapytałam:
- Z kim będziesz spał? Mam być zazdrosna?
- Hmm… Chyba ją znasz. Jest urocza, zabawna, śliczna i seksowna. Więc tak, możesz być zazdrosna.
- Nie mogę się nie zgodzić z tym opisem. – podsumowałam skromnie
Andy ponownie pocałował mnie w czoło. Pomyślałam o jeszcze jednej rzeczy, więc zapytałam:
- A pokażesz mi te bokserki z Batmanem? – zrobiłam psie oczka, wdzięcząc się do Sixx'a.
Andrew wstał, pogrzebał w szufladzie komody i po chwili rzucił we mnie zwiniętym w kulkę czarno-żółtym materiałem. Rozwinęłam go i zobaczyłam śliczne bokserki z logiem Batmana.
- Są prześliczne. – zapiszczałam
- Możesz je sobie zatrzymać. – powiedział Andy widząc moją roześmianą buźkę.
- No coś Ty. Masz je ubrać  następnym razem, jak do Ciebie przyjdę.
- Chyba zwariowałaś.
- Proooszę. – zaczęłam błagać.
- Dobra pomyślę nad tym. – powiedział uśmiechając się do mnie i wracając do łóżka.
Cały czas wpatrywałam się w te słodziutkie bokserki i stwierdziłam, że muszę kupić mu więcej takich. Tak żeby miał na każdy dzień tygodnia. Nie powiedziałam mu o moich zamiarach tylko złośliwie uśmiechnęłam się pod nosem i z powrotem przytuliłam się do niego.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Oto dla was ostatni rozdział. Taki dłuższy i fajniejszy :3 Wow, wow.
Dodaję już teraz, bo nie mogłam się powstrzymać.
Nie mam po co się rozpisywać, więc.. do epilogu :3
xoxo

Adios :3

8 komentarzy - epilog 

niedziela, 1 czerwca 2014

Dziewięć

- Bardzo mi przykro.. - westchnął zdejmując zakrwawione rękawiczki - Jest mała szansa, że Pan Ferguson przeżyje tej nocy. Kula z pistoletu przebiła jego śledzionę, co spowodowało krwotok wewnętrzny. Musieliśmy ją wyciąć. Na chwilę obecną jego stan jest stabilny, ale słaby. Niedługo powinien się obudzić.
 - Czy mogłabym do niego wejść? - wychrypiała Sammi cały czas przyciskając chusteczkę do ust
 - Dobrze. Tylko jedna osoba. I proszę nie siedzieć tam długo. Pacjent musi odpoczywać. - westchnął
Sammi bez zastanowienia minęła lekarza i weszła do sali, w której leżał Jeremy.

Sammi
Zamknęłam za sobą drzwi i usiadłam na krzesełku obok łóżka. Łzy napłynęły mi do oczu, gdy tylko spojrzałam na jego bladą twarz i różne urządzenia stojące obok. Złapałam chłopaka za rękę i dałam upust łzom.
 - Nie wiem, czy mnie nie słyszysz.. - szepnęłam gładząc jego dłoń - Ale proszę, nie poddawaj się. Nie możesz mnie zostawić. Nie teraz - mój głos się załamał -  Jestem w ciąży, Jeremy..
Moje łzy zaczęły spływał po naszych splecionych dłoniach.
 - To wspaniale.. - wyszeptał słabym głosem, uśmiechnął się lekko i powoli otworzył oczy - Będzie dobrze, nie płacz.
Otarłam łzy z twarzy i uniosłam kąciki ust w pierwszym od kilku godzin uśmiechu przytulając się do Jinxx'a.
 - Jak się czujesz? - zapytałam gładząc go po bladym policzku
 - Bywało gorzej. - złożył krótki, czuły pocałunek na moich ustach. - Kiedy mnie stąd wypuszczom?
 - Nie prędko. Przypuszczam, że tydzień, lub dwa. - westchnęłam
W tym samym momencie do sali wszedł lekarz prosząc mnie o wyjście ze względu, że chciał wykonać kilka badań. Pożegnałam się z chłopakiem i opuściłam pomieszczenie wychodząc na korytarz. Kiedy Jessica mnie zauważyła, od razu wstała z krzesła.
 - Co z nim? - zapytała drżącym głosem
 - Na razie w porządku. Nie martw się - uśmiechnęłam się pocieszająco i objęłam ją ramieniem kierując się do drzwi wyjściowych. - Przed chwilą się obudził
 - Jeszcze raz bardzo Cię za to przepraszam..
 - Jess, proszę. Wszyscy wiemy, że to nie Twoja wina. Może powinnaś pójść z tym do jakiegoś medium? Oczywiście, jeżeli będzie się to powtarzać. To może być niebezpieczne również dla Ciebie.
 - Pomyślę nad tym. Nie chcę, żeby ktokolwiek cierpiał z tego powodu.
 - Wszystko się ułoży. Nie martw się. - powiedziałam i przytuliłam Jessicę

Jessica
Ze szpitala wróciliśmy dopiero następnego dnia pod wieczór, kiedy lekarz zapewnił nas, że życiu Jeremy'ego już nic nie zagraża. Mimo że nie musiałam martwić się o przyjaciela, nie spałam tej nocy. Bałam się bowiem, że po raz kolejny przyśni mi się coś, co później będzie miało miejsce w rzeczywistości. Leżałam więc w łóżku czekając niecierpliwie na nadejście świtu i pilnując, aby przypadkiem nie dać zmorzyć snowi. W pewnym momencie, gdy moje powieki zaczęły robić się coraz cięższe, sięgnęłam na półkę, gdzie powinna znajdować się szklanka z zimną wodą. Ku mojemu zdziwieniu leżała tam tylko moja komórka. Zaskoczona tym faktem uniosłam się do pozycji siedzącej, a po spojrzeniu przed siebie serce podeszło mi do gardła. Mój umysł wykrzywił tak silny strach, że nie byłam w stanie obudzić śpiącego obok mnie Ashley'a. Byłam jak sparaliżowana. Dosłownie pół metra przede mną, na łóżku siedziała chuda, przygarbiona postać. Jedynym źródłem światła w pokoju były jej białe oczy, bez źrenic. Niczym u ślepca, a jednak czułam na sobie jej przeszywające spojrzenie. Miała nieludzko zbudowaną szczękę oraz powykrzywiane kończyny. Kreatura nie wykonywała żadnego ruchu. Gdyby nie fakt, że jej klatka piersiowa regularnie się unosiła, mogłabym przysiąc, że nie żyje, lub jest to tylko rzeźba. Przerażenie zacisnęło moje gardło tak, że nie mogłam wydać z siebie żadnego dźwięku. Jednego byłam pewna - to nie sen. Istota siedząca przede mną nie była wytworem mojej wyobraźni, ani też schizami wywołanymi przez zmęczenie czy stres ostatnich dni. Wszystko to trwa kilka minut, a następnie postać znika wraz z kolejnym mrugnięciem oka. Nagle otrząsnęłam się z paraliżu i po analizie tych tajemniczych odwiedzin zaczęłam przeraźliwie krzyczeć. Ashley szybko obudził się i usiadł przede mną łapiąc mnie za ręce.
 - Znowu coś Ci się śniło? - bardziej stwierdził niż zapytał, a ja szybko zaprzeczyłam kręcąc głową.
Nadal nie mogąc nic powiedzieć wskazałam trzęsącą ręką wgłębienie na łóżku, gdzie jeszcze przez minutą siedziała tajemnicza postać.
 - Coś.. Ktoś t-tam siedział - wyjąkałam, po czym dodałam już pewniej - Na pewno mi się nie zdawało.
Ash dokładnie zbadał cały pokój i nie znalazłszy nic podejrzanego położył się do łóżka.
 - Wierzę Ci, ale powinnaś się przespać. Zostawię włączoną lampkę na wszelki wypadek. - pocałował mnie w policzek i objął mnie przykrywając kołdrą. Czując się bezpiecznie w jego ramionach zasnęłam, po raz pierwszy od kilku dni.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pisane przy: 
Dżem - Ballada o dziwnym malarzu
Metallica - Enter Sandman

Dedykacja dla: Lou i Sapphire Dragon

Zadowoleni? Nie uśmierciłam Jinxx'a. I przepraszam za końcówkę, ale naczytałam się creepypastów ;-;
Wiem, że rozdział jest krótki i właściwie o niczym, ale nie mam pomysłów. Dopadła mnie choroba często spotykana u blogerów, zwana "brak weny". Muszę zaznaczyć, że jest to przed ostatni rozdział. Owszem, mam pomysły, ale postanowiłam wykorzystać je w następnym opowiadaniu. Dziękuję za komentarze i wyświetlenia itp.. Nie będę się rozpisywać, bo jestem cholernie wkurwiona. Wypadł mi ząb i mnie to drażni ;-; Także, do następnego.
xx Abbey
Ashley, co sugerujesz?


8 komentarzy - nowy rozdział
oczywiście, że was kocham : )

środa, 28 maja 2014

Zawieszenie

Zawieszam bloga do końca tego tygodnia z powodu braku weny i czasu.
Bardzo przepraszam.

czwartek, 15 maja 2014

Osiem

Ashley
Wstałem dużo wcześniej przed Jessicą i zszedłem na dół, do kuchni, żeby zrobić nam jakieś śniadanie. Po całym pomieszczeniu roznosił się zapach naleśników. Przy stole siedział Jake, Andy i Christian.
 - Jak tam noc minęła? - zaśmiał się CC dusząc ze śmiechu kawałkiem naleśnika
 - O mało nam się sufit nie zawalił.. - prychnął Pitts kręcąc głową z dezaprobatą
Wywróciłem teatralnie oczami i biorąc kilka naleśników oraz szklankę soku pomarańczowego na tackę wróciłem do dziewczyny na górę. Odstawiłem śniadanie na półkę i uklęknąłem obok łóżka.
 - Wstawał księżniczko, już południe - szeptałem głaszcząc ją po policzku.
Zachichotałem cicho, kiedy Jessica zaczęła wymachiwać rękoma, ale uśmiech momentalnie zszedł z mojej twarzy, gdy wymruczała:
 - Jinxx.. Jinxx..
Zmarszczyłem brwi i zrobiłem się wręcz czerwony ze złości. Nagle dziewczyna przechyliła się tak, że runęła z łóżka prosto na podłogę.
 - No i już od rana się zaczyna! - usłyszałem z dołu śmiech Andy'ego.
 - Ja pierdolę.. - warknęła po czym, już trzeźwo myśląca, wczołgała się ponownie na łóżko
Kiedy napotkała moje wrogie spojrzenie uniosła jedną brew i zapytała:
 - Co Ci jest?
 - Łączy Cię coś z Jinxx'em? - zapytałem z chęcią mordu w oczach
 - O czym ty mówisz? - złożyła ręce na piersi
 - Powtarzałaś przez sen jego imię..
Jessica pomyślała przez chwilę, po czym zaczęła śmiać się jak zbiegła pacjentka psychiatryka. Chwilę popatrzyłem na nią jak na wariatkę, a następnie przyłożyłem rękę do jej czoła sprawdzając czy nie ma gorączki. O dziwo było chłodne.
 - Czy z tobą, aby wszystko w porządku? - zapytałem
 - Tak, posłuchaj - zaczęła łapiąc się za brzuch - Śniło mi się, że byłam nad jeziorem, obok jakiejś chatki.. I widziałam Sammi i Jinxx'a.. - zrobiła dramatyczną pauzę - I nagle ktoś w niego strzelił i Jinxx umarł..
Dziewczyna śmiała się coraz bardziej, a ja zbladłem na twarzy. Myślałem, że serce zaraz wyskoczy mi z piersi. "To przypadek.. Spokojnie" - uspokajałem się, jednak to wcale nie działało. To nie było normalne. Ona nic o tym nie wiedziała.
 - Ashley? Co się dzieje? - spoważniała po chwili przestając się śmiać
 - To ty nie wiesz? - przełknąłem głośno ślinę - ... Jinxx i Sammi pojechali dziś rano na weekend nad jezioro..
***
 - Spróbuj przypomnieć sobie jakieś szczegóły.. - nalegał Jake
Po tym jak opowiedzieliśmy o tym śnie chłopakom, próbowaliśmy dodzwonić się do Sammi i Jeremy'ego, lecz oni nie odbierali telefonów. Jessica coraz bardziej się płakała, a ja chodziłem po pokoju w tą i z powrotem. Najdziwniejsze było to, że nigdy nie była w tym miejscu i nie wiedziała o ich wyjeździe.
 - Więc.. - zachlipała - Obok t..tej chatki było drzewo.. A za nią było widać całe miasto..
 - Wszystko się zgadza.. - Andy uderzył się ze złości w kolano i oparł plecami o kanapę.
 - Przepraszam.. - szepnęła trzęsąc się
 - Nie.. Kotku, to nie twoja wina.. - usiadłem obok niej i przytuliłem ją do siebie
Nagle ciszę przerwała dzwoniąca komórka. Christian jako pierwszy rzucił się na nią, zabrał ze stolika i odebrał.
 - Słucham? (...) Sammi? - wszyscy automatycznie poderwaliśmy się z miejsc chcąc coś usłyszeć. CC odgonił nas dłonią i kontynuował konwersację - Co.. (...) Żartujesz sobie? (...) Zaraz będziemy, musisz o czymś wiedzieć..
Rozłączył się, potrzymał chwilę telefon w dłoni, po czym rzucił nim z całej siły o ścianę. Ukrył twarz w dłoniach i powiedział cicho:
 - Jinxx jest w szpitalu, walczy o życie..
Jessica zamarła w bezruchu z ręką na ustach, wpatrując się w stojącego w miejscu Christiana, jakby oczekiwała, że oznajmi nam wszystkim, że był to tylko głupi żart. Nic takiego, jednak nie miało miejsca.
 - Gdzie leży? - zapytał Jake, jako jedyny zachowując zdrowy rozsądek
 - Na Good Samaritan.. - mruknął biorąc kluczyki z komody i kierując się do drzwi
Wszyscy ruszyliśmy za nim do auta. Najmniejszym problemem w tym momencie było mało miejsca w samochodzie. Całą drogę siedzieliśmy w ciszy. Po pół godzinie, która wydawała się wiecznością, zaparkowaliśmy pod szpitalem. Jess wybiegła jako pierwsza, ponieważ czuła się winna całego zajścia.
Ja biegłem zaraz za nią.
 - Przepraszam, na której sali leży Jeremy Ferguson? - zapytała drżącym głosem będąc przy recepcji
 - Przykro mi, ale nie mogę udzielać takich informacji, jeśli nie jest pani nikim z rodziny - powiedziała mierząc ją spojrzeniem wypranym z jakichkolwiek uczuć
 - Suka. - Jessica syknęła jej prosto w twarz
 - Uspokój się - mruknąłem przez zęby ściskając lekko jej nadgarstek.
Wyrwała mi się patrząc mi prosto w oczy, po czym wyciągnęła komórkę i zadzwoniła do Sammi.
 - Piętro I, sala 46 - powiedziała rozłączając się, gdy chłopaki dołączyli do nas.
Wszyscy skierowaliśmy się pod wyznaczone miejsce. Na krzesełku przed drzwiami siedziała Sammi. Miała zaczerwienione oczy, a w trzęsących rękach trzymała potarganą chusteczkę. Andy usiadł obok niej i przytulił ją.
 - Co mu się stało? - zapytał głaszcząc ją po włosach
 - Nie mam pojęcia. - jej głos się załamał - Znalazłam go z zakrwawioną koszulką przed domem. Nie wiem co się wydarzyło. Lekarz jeszcze nie wyszedł z sali.
Jess uklękła przed nią i powiedziała zdławionym szeptem:
 - To moja wina. Tak mi przykro..
Zdezorientowana dziewczyna spojrzała na mnie i zapytała:
 - O czym ona mówi?
Westchnąłem i usiadłem obok niej.
 - Posłuchaj.. - podrapałem się po karku - Jessica widziała to wszystko we śnie. Każdy najmniejszy szczegół. Można powiedzieć, że wiedziała, że to się stanie.
 - Ale to jest niemożliwe - potrząsnęła przecząco głową
 - A myślisz, że jak się poczuliśmy, kiedy zadzwoniłaś do nas z wiadomością, że Jinxx może umrzeć? Jessica o mało nam tam nie zemdlała.
Nagle Jake dostał olśnienia:
 - Kurwa, ty mówiłaś, że Jinxx w Twoim śnie.. umarł?
Dziewczyna popatrzyła na niego jak na ducha i po raz kolejny dziś zaniosła się płaczem. Posadziłem ją na swoich kolanach i uspokajałem, jednak to nie działało. Szlochała coraz bardziej obwiniając się o to. Po kilku godzinach bezczynnego siedzenia w poczekalni na chwilkę usnęła.

Jessica
Wieczorem wróciliśmy do domu. Ja i Ash poszliśmy do kuchni, żeby zrobić na kolację kanapki. 
 - A co jeśli to się powtórzy? - zapytałam
 - Wątpię - mruknął Ashley krojąc bułkę
 - Boję się - westchnęłam
 - Auć? - pisnął patrząc na swoją lewą dłoń.
Dopiero wtedy zauważyłam, że na jej wewnętrznej stronie znajduje się krwawa kreska.
 - Jak można zaciąć się przy krojeniu bułki? - zmarszczyłam brwi
 - Ugh, to nic takiego.. - machnął niedbale zdrową ręką i wyjął z szuflady ręcznik papierowy.
Mimo, że zabandażował dłoń, krew cały czas płynęła. Wkrótce na podłodze pojawiła się dość spora kałuża. Od zawsze brzydziłam się krwi, ale żeby aż do tego stopnia?

Obudziłam się cała zalana potem. Rozejrzałam się wokoło. Cały czas znajdowałam się w poczekalni. Sammi i chłopaki patrzyli na mnie zmartwionym wzrokiem.
 - Gdzie jest Ashley? - pisnęłam, gdy zdałam sobie sprawę, że Purdy'ego przy mnie nie ma
 - Pojechał na chwilkę do domu, po coś do jedzenia. - uspokajał mnie Christian - Dobrze się czujesz?
Natychmiast zerwałam się z krzesła przeklinając pod nosem i wyciągając komórkę z kieszeni. Wybrałam numer Ash'a i przeskakiwałam z nogi na nogę czekając aż odbierze. "Abonent chwilowo niedostępny. Prosimy spróbować później." - usłyszałam w słuchawce. Zaczęłam coraz bardziej się martwić.
 - Już jestem! - oznajmił Ashley wchodząc przez drzwi
 - Jak można zaciąć się przy krojeniu bułki? - powtórzyłam własne słowa pokazując na jego zabandażowaną dłoń.
 - Skąd ty.. - wytrzeszczył na mnie oczy
I wtedy zdałam sobie sprawę, że wszystko co mi się przyśni, dzieje się w rzeczywistości. Ukryłam twarz w dłoniach i ciężko wypuściłam powietrze. Nagle usłyszeliśmy otwierane drzwi z sali, w której leżał Jeremy. Wszyscy automatycznie rzucili się z pytaniami na stojącego w nich lekarza.
 - Bardzo mi przykro.. - westchnął zdejmując zakrwawione rękawiczki
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale przez ostatnie dni miałam stan: "Wyjebane na wszystko i wszystkich". Innymi słowy: odechciało mi się żyć, a na dodatek dowiedziałam się, że na astmę można umrzeć *o*
No i nareszcie w opowiadaniu zaczyna się coś dziać.. :) Przyznam, że całkiem niezły rozdział mi wyszedł (Ha, skromna ja)
Jeszcze nie wiem, kiedy dodam następny, ale mam nadzieję, że szybko powróci mi wena. Muszę jeszcze dodać, że mam już napisany epilog xD
I pamiętajcie o komentowaniu ;)
xx Abbey


Jinxx tak bardzo kochany przez wszystkich, a ja go uśmiercam ;-;

7 komentarzy - następny rozdział

poniedziałek, 12 maja 2014

:)

Już powoli zbliżamy się do końca bloga. Wiem, że był krótki, ale nie mam więcej pomysłów. Rozwinę jeszcze tylko 2 wątki, a następnie napiszę epilog. Potem zacznę pisać nowego bloga, na którego już teraz zapraszam.
http://i-and-four-crazy.blogspot.com/
Rozdział na tego bloga dodam w czwartek. Może trochę mnie poniosło podnosząc limit do 10 kom. xd Wystarczy 7 kom :)
xx Abbey

piątek, 9 maja 2014

Siedem

 - Nie jestem pewna czy to dobry pomysł.. - westchnęłam siadając na łóżku obok Ashley'a
 - To tylko jedno spotkanie. Chcę naprawić wszystkie błędy, skarbie.. - powiedziała błagalnym tonem
 - Szkoda, że zdecydowałaś się na to dopiero teraz, gdy zdążyłam już ułożyć sobie życie bez ciebie - mruknęłam pod nosem, ale po chwili dodałam - Ugh, no dobrze. Wpadnę za godzinkę, ale jego ma tam nie być.
 - Oczywiście, dopilnuję, żebyśmy były tylko we dwie.
 - W takim razie, do zobaczenia.. - rozłączyłam się i wlepiłam wzrok w telewizor.
 - Zgodziłaś się? - zapytał Ash po kilku minutach milczenia
 - Wiesz, każdemu należy się druga szansa.. - uśmiechnęłam się i cmoknęłam go w policzek wstając - Pójdę się uszykować.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam z niej ciuchy, po czym udałam się do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic, następnie założyłam czarny T-shirt, spodnie z wzorkiem zebry i czarne tenisówki. Zrobiłam makijaż i gotowa wyszłam z domu. Miałam do dyspozycji jeszcze około pół godziny, więc nie spieszyłam się. Szłam dość wolnym krokiem obserwując wszystko dookoła. Kiedy w końcu doszłam na miejsce, nabrałam pewnych wątpliwości. Mimo to zapukałam do drzwi. Po chwili otworzyła mi niewysoka, czarnowłosa kobieta o głębokich zielonych oczach i sympatycznym uśmiechu. Nic nie mówiąc wpuściła mnie do środka domu, a następnie zaprowadziła do salonu, gdzie usiadłyśmy na kanapie.
 - Posłuchaj, kochanie - zaczęła biorąc głęboki oddech - Po tym jak się wyprowadziłaś, poczułam się jak wyrodna matka.. Chcę Cię przeprosić za to wszystko.. Za to, że tak strasznie cierpiałaś przeze mnie i Deryck'a.. Jest mi tak głupio, że zrozumiałam to dopiero teraz..
Z jej oczu poleciały łzy, a ja siedziałam cicho nie odzywając się słowem, chociaż wewnątrz byłam rozdarta. Z jednej strony chciałam zyskać kochającą mamę, ale z drugiej nie potrafiłam jej wybaczyć.
 - Chciałam Cię jeszcze tylko zapytać, dlaczego wtedy to zrobiłaś.. - szepnęła zachrypłym głosem wskazując wzrokiem na blizny na moim nadgarstku. - Powiedz mi..
 - Mam Ci powiedzieć, że bałam się iść korytarzem w szkole, że bałam się wejść do autobusu, że wstydziłam się wyciągnąć zeszyt w szkole, bo wydawało mi się, że wszyscy patrzą i się ze mnie śmieją? Że nienawidziłam ludzi z mojej szkoły i rzygać mi się chciało, jak ich wszystkich widziałam? Że codziennie przed szkołą płakałam, bo nie chciałam tam iść? Że codziennie myślałam o tym, żeby stamtąd zniknąć? To mam Ci powiedzieć? - mój głos się załamał. Spuściłam wzrok.
 - Tak bardzo mi przykro - szepnęła i przytuliła mnie mocno tak, jakby chciała, żeby wszystkie moje rozbite kawałki zebrały się do kupy.
 - Życie, jest za krótkie, żeby wypominać dawne błędy z przeszłości.. - uśmiechnęłam się przez łzy i odwzajemniłam uścisk
 - No dobrze, dość wylewania łez. - otarła swoje mokre policzki - Opowiadaj, co tam u ciebie.
Opowiedziałam mamie, że mieszkam u chłopaków, że jestem z Ash'em i znalazłam dobrą pracę. Wydawała się być bardzo zadowolona. W pewnym momencie usłyszałyśmy otwierane drzwi i do pomieszczenia wszedł mój ojczym. Mama zapewniała, że będziemy same, więc spojrzałam na nią żądając wyjaśnień. Rodzicielka jedynie wzruszyła ramionami.
 - Co ta mała suka tu robi?! - syknął wskazując na mnie palcem
Mama zrobiła się czerwona na twarzy i natychmiast uniosła się:
 - Jak śmiesz tak na nią mówić?!
 - Oh, więc teraz bronisz córeczki? A jeszcze niedawno była dla ciebie "małą kurwą".. - uśmiechnął się szyderczo i uderzył mnie w policzek.
Pisnęłam cicho z bólu i  spojrzałam smutnym wzrokiem na rodzicielkę, która zakrywała usta dłonią.
 - Powinnam już chyba iść - burknęłam wstając z kanapy
Nie odwracając się nawet wyszłam z domu. Na dworze już od kilku godzin panował zmrok, a na dodatek zaczęło padać. Nie namyślając się długo wybrałam numer do Ash'a i poprosiłam, żeby przyjechał po mnie pod dom ojczyma. Po kilkunastu minutach moknięcia, przed bramą stanęło czarne volvo, do którego szybko wsiadłam. Otrzęsłam się z zimna i zdjąwszy mokrą kurtkę, rzuciłam ją na tylne siedzenie.
 - Aż tak źle było? - spytał zmartwionym głosem i założył mi na ramiona swoją bluzę.
 - Dopóki On nie przyszedł było całkiem miło - mruknęłam, po czym spuściłam głowę i cichutko zachlipałam
 - On Ci to zrobił, prawda? - bardziej stwierdził niż zapytał marszcząc brwi i wskazując na zaczerwieniony policzek.
Kiedy nic nie odpowiedziałam, wyszedł z samochodu. Nie wiedziałam, jakie głupstwo chce zrobić, więc również wyślizgnęłam się z pojazdu i pobiegłam za nim. Chłopak właśnie wchodził do środka domu.
 - Ash, wróć! - krzyknęłam za nim wbiegając po schodkach.

Ashley
Po tym jak usłyszałem, że jakiś facet podniósł rękę na Jessicę, coś się we mnie zagotowało. Wpadłem jak burza do jego domu, a następnie do pomieszczenia, w którym się znajdował. Gdy mnie zauważył podniósł się z krzesła, na którym dotychczas siedział, a ja korzystając z okazji złapałem go za kołnierz i przyparłem do ściany.
 - Nie miałeś prawa dotykać Jessici! - wysyczałem przez zęby ukradkiem spoglądając na przestraszoną kobietę siedzącą przy stole.
W tym samym momencie do pokoju wbiegła zapłakana Jess i zaczęła mnie odciągać od swojego ojczyma. Nim uległem jej prośbom o wyjście raz uderzyłem mężczyznę w nos, a on upadł na ziemię. Pewny swojego tryumfu odwróciłem się na pięcie z zamiarem wyjścia, kiedy ojczym mojej dziewczyny podszedł do nas od tyłu i odwróciwszy mnie w swoją stronę wymierzył mi cios prosto w brzuch. Zgiąłem się w pół i opadłem na kolana ściskając obolałe miejsce. Kiedy dostałem jeszcze kilka uderzeń w twarz przed oczami pojawiły mi się gwiazdki. Zorientowałem się, że walka nie potrwa dłużej, gdy jego partnerka odciągnęła mnie ode mnie. Jessica natomiast uklękła na podłodze, złapała za rękę i cichutko zapytała:
 - Dasz radę wstać?
Pokiwałem twierdząco głową i ostatnimi siłami wstałem z podłogi łapiąc dziewczynę za rękę i prowadząc do wyjścia.
 - Przepraszam Cię za to. Nie powinienem był.. - powiedziałem, kiedy oboje siedzieliśmy w aucie, w drodze do domu
 - Nie gniewam się przecież. Pokazałeś tylko jak bardzo Ci na mnie zależy - uśmiechnęła się lekko
Po dotarciu do domu, wszedłem do łazienki i wziąłem prysznic, żeby zmyć z siebie całą krew i brudy dzisiejszego dnia. Kiedy wróciłem już do naszej wspólnej sypialni zobaczyłem Jess siedzącą na łóżku z telefonem. Zrobiło mi się ciepło na sercu, gdy zauważyłem, że uśmiecha się ona do urządzenia. Usiadłem obok i przeczytałem wiadomość widniejącą na ekranie.
Od: Mama
Bardzo przepraszam Cię za niego. Nie wiedziałam, że przyjdzie.
Kocham Cię mocno. Śpijcie dobrze.
Objąłem ją ramieniem i wymruczałem do ucha:
 - A może należy mi się coś za to, że tak cudnie złamałem mu nos..?
Dziewczyna odłożyła telefon na półkę po czym pchnęła mnie na łóżko i usiadłszy na mnie okrakiem wpiła się w moje usta. Moje dłonie powędrowały pod jej koszulkę i zawzięcie szukały zapięcia od stanika. W końcu zdjąłem jej T-shirt, a ona nie pozostając mi dłużna zabrała się za pasek od moich spodni. To co stało się dalej pozostanie naszym Słodkim Bluźnierstwem...
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Chwała mi. Dodałam rozdział przed czasem ^^ Na końcu jest trochę mało składny, przepraszam.
Tym oto rozdziałem kończę wątek związany miłością i tymi sprawami :3 W następnym rozpocznę to, o czym już informowałam, albowiem Paranormal Activity
:D 
Tradycyjnie dziękuję za wszystkie komentarze i wyświetlenia. Jesteście  n-i-e-s-a-m-o-w-c-i! *internetowy hug*
Jak macie jakieś pytania: 

ask - ask.fm/WannaSeeJerry
 gg - 38106391
Do następnego moje drogie Devianty :3
xx Abbey

Ash: "Ale ja mam ładne dłonie :o"

Podwyższam limit: 10 kom. - nowy rozdział :)

Tak, też was kocham ;)

wtorek, 29 kwietnia 2014

Sześć (Part II)

Wczoraj przeszliśmy samych siebie. Wstaliśmy dopiero o trzeciej po południu następnego dnia. Jako że nigdy nie miewam kaca, poszłam do kuchni, aby przygotować chłopakom napoje lecznicze. Zeszłam do salonu i stanęłam jak wryta. Na kanapie leżały dwie dziewczyny. Podeszłam do ładnych, śpiących blondynek rozwalonych na naszej kanapie i szturchnęłam jedną z nich w bok. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy obudzona przeze mnie dziewczyna zaczęła mówić po rosyjsku. Trochę rozumiała po angielsku, a ja po rosyjsku i po krótkiej dyskusji zmuszona byłam zapłacić jej 100$. Zabrała kasę i swoją półprzytomną koleżankę i wyszły. Nadal zaskoczona całą sytuacją zapukałam do pokoju Ash'a. Nikt mi nie odpowiedział więc weszłam. Był to błąd. Purdy leżał zupełnie nagi na podłodze. Zamknęłam drzwi tak szybko jak tylko mogłam i poszłam odwiedzić Andy'ego. Jego pokój był jednak pusty. Szybko znalazłam go w pokoju Christiana. Obaj leżeli na łóżku i głośno chrapali. Została mi tylko sypialnia Jinxx'a. Weszłam do środka już bez pukania. Bałagan jak zawsze. Porozrzucane ubrania, czyste wymieszane z brudnymi. Pozbierałam to co wydało mi się brudne, ale Jeremy'ego nie znalazłam. Obeszłam resztę pomieszczeń w mieszkaniu i zaczęłam się martwić brakiem Fergusona. Wzięłam telefon i wykręciłam jego numer. Dźwięk dzwonka zaczął dobiegać z mojego pokoju. Pobiegłam tam szybko, ale Jinxx'a wciąż nie widziałam. Jego telefon dzwonił jakby spod łóżka. Schyliłam się pod łóżko i po chwili parsknęłam śmiechem. Jerry leżał tam przytulając się do mojego pluszowego misia. Zrobiłam kilka zdjęć tego co tam znalazłam i wróciłam do kuchni. Przygotowałam napoje i powoli zaczęłam instalować kartę pamięci z kamery do telewizora. Chłopcy dalej nie wstawali, więc poszłam wziąć prysznic. Gdy wyszłam z łazienki wszyscy siedzieli już przed telewizorem, gotowi na seans. Zanim jednak włączyłam film zapytałam:
- Wiecie może co robiły u nas rosyjskie prostytutki?
Andy parsknął śmiechem. Dzisiaj dostał głupawki jako pierwszy z nas wszystkich. Wszyscy od razu spojrzeli na Ashley'a, a kiedy ten tylko wzruszył ramionami Jinxx odpowiedział:
- No sorry, NIE BYŁEM AŻ TAKI PIJANY, żeby nie pamiętać, że ruchałem jakąś ruską panienkę.
- Zaraz się przekonamy, playboyu. - Zaśmiał się Ashley i nacisnął PLAY na pilocie.
Mój wstęp pamiętam doskonale. Miałam najmocniejszą głowę i zaczęłam nagrywanie, gdy chłopaki zaczęli już świrować.
Ja: Siemanko. Mamy piątek, 30 sierpnia. Pierwsza odsłona cyklu "Najebaj się, a ja Cię nagram". Jest godzina 1:27 i Christian ma już wyraźne oznaki "najebania".
Skierowałam wtedy kamerę na CC'ego, który zdjął buty i wąchał je krzycząc: Ale towar. Nieźle kopie. Chłopaki zaczęli zwijać się ze śmiechu na kanapie. Coma schował twarz w dłonie, a potem zdjął jednego buta i go powąchał.
- Wcale tak nie kopie. - powiedział i sam zaczął się śmiać.
Uciszyłam ich szybko bo w kolejnej scenie pojawił się Andy z Ash'em.
- To będzie dobre. - powiedziałam - Oglądajcie.
Ja:Tutaj siedzi Ashley, a obok niego Andrew. Co robicie chłopaki?
Andy: Ććśśś... masturbujemy się.
Ashley: Ja wcale nie.
Andy: Przybij pionę brachu! (Ash przybija piątkę z Andy'm) Ha ha ha, tą ręką to robiłem!
( Andy zwija się ze śmiechu)
Ashley: Aaaaaaa! Moja ręka! Dajcie mi wrzątku, muszę ją odkazić! ( Biega jak oszalały, wymachując ręką. Biersack jeszcze bardziej się śmieje.)
Andy: Żartowałem. Wcale się nie masturbowałem.
Moja twarz ponownie pojawiła się w kadrze i zrobiłam Poker Face. Chwilę później kamerę wziął ode mnie Jinxx.
Jinxx: (Biegnie w krzaki) Zaraz Wam coś pokarzę.
Ja: Jerry, błagam tylko nie nagrywaj jak sikasz.
Andy: (Upada na ziemię ze śmiechu)
Ja: Andy wstawaj przegapisz akcję.
Ashley: A co jest ciekawego w patrzeniu jak Jinxx oddaje mocz?
CC: Chyba się posikałem.
Ja i Ashley: Fuuuu...
CC: A nie, jednak nie.
Jinxx: Patrzcieeee! Pa ra ra ram, ra ram, w krzaki sram.
Ja: O Boże! Daj mi wódki.
Ashley: Co prawda nie jestem Bogiem, ale wódkę mogę Ci dać.
Jeremy na szczęście nagrywał nas, a nie swoją srakę, z czego byliśmy niezmiernie radzi. Nagranie uwieczniło jak przyssałam się do butelki, a potem przekazałam ją Purdy'emu. No i zaczęła się część filmu, podczas której byłam zupełnie nieświadoma swoich poczynań.
Ja: Jak tu gorąco. Umrę. ( Zdejmuję bluzkę) Nadal gorąco. ( Zdejmuję stanik)
- O kurwa. - powiedziałam i schowałam twarz w poduszkę.
- Uuu... - zabuczał Ash
- Że ja to przegapiłem. - powiedział rozczarowany Jinxx
Film leciał dalej.
Ashley: Jeremy! Cho! Jessica się rozebrała!
Andy: Gdzie?
Ashley: Ty tam leż i śmiej się dalej.
Jinxx: Ram ta ram, w butelkę se gram, ale chuja z tego mam.
Ja: Skoro już zeszło na temat butelki, polej waść.
Ashley: Popita się skończyła.
Ja: Tylko mięczaki popijają.
Jinxx: Ram ta ram, mięczak waży kilogram.
Ashley: Co za chujowa poezja.
CC: Posikałem się.
Ja i Ashley: Fuuu...
CC: A nie, znowu fałszywy alarm.
Ja: Ash, popatrz jakie ja mam małe cycki.
Ashley: ( Bierze moje piersi w dłonie z miną znawcy) Moim zdaniem idealne.
- O kurwa. - znowu przerwałam film.
Ash spojrzał na mnie , a potem na swoje ręce i powiedział:
- Daj pomacać jeszcze raz bo nic z tego nie pamiętam.
- Spadaj, Deviancie. - rzuciłam krótko i ponownie skupiłam się na filmie, bo scena znowu się zmieniła.
Jinxx: Tam ta ram tam, a co Andrew robi tam?
Wszyscy patrzą w kierunku wskazanym przez Jinxxa. Andy czołga się po ziemi.
Andy: Paaadnijjjj! Do okopów! Strzelają do nas rebelianci.
(Ashley i Jeremy padają na ziemię. Ja zaczynam płakać.)
Ja: Nie mogą do mnie strzelać jak nie mam stanika. Gdzie mój staniczek? To był mój ulubiony.
CC: To robota dla....
Ashley: ... pana siusiumajtka
CC: Rebelianci!!! Strzelajcie do Ash'a!!!
Ja: Staniczeeek!! Tu jesteś. (Podnoszę stanik i ubieram go) Teraz stawajcie ze mną do walki psubraty.
Andy: Uwaga rzucam granat! ( Ciska kamieniem ) Buuuum! Chyba jednego zabiłem.
Ashley: Zabij tego, on do mnie celuje! ( Pokazuje na gałąź wystającą w jego stronę)
CC: Ha ha, dobrze Ci tak.
Ja: Christian! Jaka jest Twoja postawa wobec Ameryki? Wstydź się.
Jinxx: Tam ta ram tam, do rebeliantów strzelam. Pif paf.
Ashley: Chyba ślepakami bo ten tu dalej do mnie celuje. Ratunku!
CC: Podpalimy go. ( Bierze butelkę wódki i rzuca w krzak "celujący" w Ashley'a)
Jinxx: Nieee! No i rozjebał flaszkę!
Ashley: Moje życie nie było godne takiego poświęcenia.
CC: Przyjacieluuu... (Przytula Ash'a i obaj płaczą nad rozbitą butelką)
Ja: To była ostatnia?
Jinxx: Tam ta ram tam, Skończył nam się kram.
Ja: Idziemy wiara po posiłki.
Andy: Gdzie?
Ja: Do całodobowego!
Wszyscy: Yeah!!!
Andy: (Próbując wstać, zatacza się i wpada głową do krzaków) Aaa! Zassała mnie czarna dziura!
Jinxx: (Robi Moon Walk)
Ashley: ( Udaje chód po księżycu)
CC: Nie mam czym oddychać! Gdzie mój skafander?
Ja: (Nakładam mu papierową torbę na głowę)
CC: (Biorąc głęboki wdech) Dzięęęęękuję.
Andy: (Stoi z głową w krzaku i wypiętym tyłkiem) Wyciągnie mnie ktoś stąd?
Jinxx: Przez czarną dziurę trzeba przelecieć. Może wyrzuci Cię setki lat świetlnych stąd, ale to jedyna droga. (Daje Andy'emu kopniaka w tyłek)
Andrew: (Wpadając w krzak) Jaaki spiiiiid. Wooooow!
Ja: Daj znać jak wyrzuci Cię przy sklepie. Idziemy.
Tutaj film staje się zupełnie nieczytelny. Pośród trzasków słychać strzępki rozmów.
CC: Czekajcie! Nie widzę dokąd idę! Skafander mnie dusi!
Ashley: To go zdejmij.
CC: A jesteśmy już na ziemi?
Jinxx: Mnie się zdaje, że jesteśmy na Wenus. Patrzcie na te panienki.
Andy: (Krzyczy z daleka) Czekajcie na mnie! Ta czarna dziura nie działa.
Jinxx: Idę przywitać się z paniami.
(Słychać głośne trzaski)
Jinxx: (Biegnie z powrotem) One faktycznie są z innej planety. Nie gadają po ludzku.
Ja: To po jakiemu?
Jinxx: Po rosyjsku. (Patrzy na Ash'a) Aaaash, idź z nimi pogadać.
Ashley: Przecież ja nie umiem po rosyjsku. Może Jessica się z nimi dogada.
Ja: Dobra, czekajcie tu.
Jinxx: Ciekawe co to za laseczki.
Ashley: Ale są tylko dwie. Jess trzecia. Czwartej brakuje.
Jinxx: To znaczy, że któryś z nas nie porucha.
Ashley: Pewnie Christian.
Andy: Zaklepuję Jessicę! Ha ha! (Ucieka)
Ashley: (Zaczyna go gonić) Nawet nie próbuj jej dotykać!
Ja: Jerry, dobre wieści. Za 100$ ta niższa zrobi Ci laskę. Ta druga jest jakaś zjarana.
Jinxx: A można płacić kartą?
(Znowu trzaski w filmie)
Jinxx: Au! Co to było?
Ashley: (Wciąż goniąc Andy'ego) Zamorduję Cię! Ona jest moja!
Andy: Ty sobie cycki pomacałeś. Daj też innym skorzystać.
Ja: Czy Wy o mnie mówicie?
Ashley i Andy: (Zatrzymują się w miejscu) Nie.
Ashley: (Podchodzi do mnie i obejmuje) Powiedz nam, ale tak stricte teoretycznie. Z którym z nas wolałabyś się przespać?
Ja: Z żadnym.
Andy: Ha ha.
Ashley: Z czego ryjesz? Z Tobą też by się nie przespała.
Andy: Ale z Tobą też nie. Ha ha.
Ja: Gdzie Christian?
( Nareszcie pojawia się obraz. Jinxx nagrywa nasze zaniepokojone miny)
Ashley: Był tu przed chwilą. ( Robi krok i przewraca się) Szlag, poszło mi w nogi.
Ja: Idźcie go poszukać, ja pozbieram Ash'a.
Jerry i Andy: Ok.
(Jinxx zabiera kamerę ze sobą i szukają CC'ego)
Jinxx: Myślisz, że go zamordowały?
Andy: Kto?
Jinxx: No te dziewczyny. Może podawały się tylko za prostytutki, a tak naprawdę to kosmici. Zabrali Comę na narządy.
Andy: Nie wydziwiaj. Popatrz, tu zza krzaka wystaje jego koszulka.
(Podchodzą i widzą koszulkę CC'ego, ale jego brak)
Jinxx: A nie mówiłem?!
Andy: O Boże! Musimy go szybko znajść.
Jinxx: Znaleźć.
Andy: Rób co chcesz, ja idę ratować kumpla.
Jinxx: Co? Przecież, ja tylko... dobra nieważne. Pomogę Ci go ZNAJŚĆ.
(Znajdują go w parku. Siedzi na deptaku razem z rosyjskimi dziewczynami. Grają w butelkę.)
Jinxx: Co Wy robicie?!
CC: Gramy w butelkę.
Andy: CC, nie poznaję Cię.
CC: Gramy w" Prawda czy wyzwanie".
Andy: Ha ha. Co?
CC: Dołączysz? Czy masz stracha?
 Andy: Ja, stracha? Dawaj tą butelkę.
Jinxx: Ja to pierdolę. Wracam do normalniejszej części naszej grupy.
( Jerry wraca do mnie i Ash'a. Po drodze mija sklep całodobowy. Wchodzi i kupuje wódkę. Dociera do miejsca gdzie zostawili mnie i Ashley'a. Purdy wciąż leży na ziemi, a ja na nim i się całujemy. Jeremy jak gdyby nigdy nic, podchodzi do nas i klepie mnie w tyłek.)
Jinxx: Kupiłem ambrozję. Wstawajcie. Pijemy.
Ashley: (Odkleja się na chwilę od moich ust) Spierdalaj. ( Ponownie wraca do całowania mnie)
Jinxx: (Zwraca się do butelki) Chodź kochana, upijemy się. Znaczy ja się Tobą upiję.
( Kładzie kamerę na ziemi. Co jakiś czas słychać jak przechyla butelkę. W oddali szumi morze, nagle w kadrze pojawia się jakiś brodacz.)
Brodacz: (Szturcha Jinxx'a) Ej, młody, śpisz? Halo. To ja pożyczam panią wódeczkę. Hi hi. Pewnie jej nie oddam. Dzięki. (Zabiera butelkę, ale po chwili wraca) Ja Cię młody skądś znam. E chyba mi się zdaje. ( Odchodzi)
- Nosz, cholera. Zabrał mi butelkę. - powiedział oburzony Jeremy.
- Dobrze, że Cię nie poznał. - zauważyłam.
- Szkoda, że Was nie znalazł. - rzucił złośliwie Andy w stronę mnie i Ashley'a.
- A co? Zazdrościsz? Dobrze, że do niczego więcej nie doszło. - odgryzłam się Biersackowi.
- W sumie nie wiemy co Wy tam robicie, bo Jinxx nie jest już w stanie nic nagrywać. - dodał CC, co dodatkowo zaogniło sytuację. Wkrótce jednak pojawiłam się na filmie.
Ja: ( Nachylam się nad Jinxx'em) Hej, Jerry, żyjesz?
(Ashley bierze kamerę i kieruje ją na leżącego na wznak Jinxx'a)
Ja: Jinxx (Klepię go po twarzy) Znaleźliście tego Christiana?
Ashley: Chyba się z nim nie dogadasz.
Ja: Kurwa, musimy go zabrać. (Zaczęłam panikować) Przeziębi sobie nerki. Ash weź go.
(Zabieram kamerę od Ashley'a. Purdy podnosi Jinxx'a, ale ten zaczyna wymiotować. Ashley upuszcza go z powrotem na kamienie. Ja zaczynam płakać.
Ja: Dlaczegoooo? Dlaczegooo?
Ashley: Błe... Niedobrze mi. (Wymiotuje)
Ja: (Płaczę) Nieee... co ja z Wami tera zrobię?
(Pojawiają się nasze rosyjskie koleżanki. Jedna trzyma zataczającego się CC'ego, a druga ciągnie po ziemi nieprzytomnego Andy'ego.)
Rosjanka 1: ( Zwraca się do mnie, rzucając Christiana na ziemię) Wezmijtie ik sebie. Pijany na trup.
Ja: Nie zostawiajcie mnie z nimi. Jak ja sobie poradzę?
Rosjanka 1: Mne vse ravno.
Rosjanka 2: (Do swojej koleżanki) My ostavim eto , kak eto? Posmotrite, kak ona vyglyadit. Ona pyana.
Rosjanka 1: Nu, my mozhem yey pomoch.
Ja: Dziękuję Wam. Bardzo dziękuję.
Rosjanka 2: Eto mozhet prodolzhat'sya. (Pokazuje na Ashley'a)
Ja: Tak, on jeszcze jest w stanie iść samodzielnie.
Rosjanka 1: Ya bieru vysokaya.
Rosjanka 2: Ya vozmu eto. ( Chwyciła Jinxx'a za nogi)
Rosjanka 1: Kuda my idem?
Ja: Chodźcie za mną. (Biorę CC'ego na plecy) Ash, dasz radę iść.
Ashley: Da.
Ja: To trzymaj się blisko mnie. Muszę mieć Cię na oku.
Ashley: yhm...
- Jezu, ona mnie ciągnęła po ziemi? - wrzasnął Jeremy?
- Mnie wzięła ta ładniejsza. - powiedział z dumą Andrew
- Ja nic nie zrozumiałem z tego co powiedziały. - żalił się Christian
- Moja babcia miała rosyjskie korzenie. Nauczyła mnie kilku słów. - stwierdziłam, ale w sumie byłam pod wrażeniem, że w takim stanie dogadałam się z tymi Rosjankami.
Podczas drogi do domu musiałam schować kamerę do kieszeni w bluzie bo nic nie było widać. Słychać było tylko moje sapanie i co jakiś czas tąpnięcie upadającego ciała. Film leciał dalej.
(Słychać tupanie po schodach. Nagle, ŁUP!)
Ashley: Auć, mój nos.
Ja: Ashley, żyjesz?!
Rosjanka 1: Prosvetite svet!
Ja: Jezu, co?
Rosjanka 2: Cemno.
Ja: Aha, światło. (Oświecam)
Rosjanka 2: O, moy Bog!
Ashley: Nic mi nie ma. To tylko krew z nosa.
Ja: Zbieraj się z tej ziemi. Jeszcze kawałek. Masz klucz?
Ashley: Ja nie mam. Ty brałaś.
Ja: Wcale nie.
Rosjanka 2: Chto eto takoye?
Rosjanka 1: Klyuch ne .
Rosjanka 2: Shlyukha mać
Ja: Bez przekleństw. Znajdę ten klucz. (Znajduję klucz) Ha! Jest!
Ashley: Ciiicho. Moja głowa.
(Słychać otwieranie zamka. Po chwili raz po razie słychać trzykrotne łup. Bezwładne ciała Andy'ego, Jinxx'a i Christiana lądują na ziemi. Wyjmuję kamerę i ustawiam ostrość. Rosjanki zmęczone siadają na kanapie. Ashley z zakrwawionym nosem kładzie się na podłogę.)
Ja: Ash, chodź tu z tym nosem.
Ashley: Nie.
Ja: Chodź.
Ashley: Nie E
Ja: Kurw...
Ashley: E E
(Biorę ręcznik i moczę go pod kranem. Podchodzę do Ashley'a i wycieram mu twarz z krwi.)
Ashley: Kocham Cię.
Ja: Ja Ciebie też.
Ashley: Kocham CC'ego.
Ja: Ja też.
Ashley: I Jinxx'a kocham.
Ja: No, ja też.
Ashley: Andy'ego i Jake'a też kocham.
Ja: Tak wiem, ja też ich kocham. No jesteś już czysty. Idź się połóż.
Ashley: Oki doki.
( Zataczając się idę w stronę Rosjanek siedzących na kanapie. Zauważam, że zasnęły.)
Ja: Szlag. ( Kieruję Kamerę na moją twarz)
Wybuchamy śmiechem. Andy spadł z kanapy i zaczął tarzać się po ziemi. Jeremy zadławił się łykiem, który przed chwilą zrobił. Christian i Ashley ryczą na cały głos. Ja ze śmiechu zaczęłam płakać.
(Na mojej zmęczonej twarzy, a dokładnie na spoconym czole, widnieje penis, narysowany kredką do oczu.)
Ja: Ten film jest dowodem naszej głupoty. Mam nadzieję, że gdy go obejrzymy, nigdy więcej nie pójdziemy się najebać. Idę się teraz umyć, choć nie wiem czy dam radę. Dziękuję za uwagę. Obejrzeliście właśnie pierwszą odsłonę cyklu "Najebaj się, a ja Cię nagram". Da svidaniya.
Tutaj film się skończył, a my dalej naśmiewamy się z penisa na mojej twarzy. Andy cofnął obraz i zatrzymał. Wyliśmy ze śmiechu. Nikt nie pamiętał kto narysował mi tego penisa. Może po prostu nikt nie chciał się przyznać. Nie ważne.
- Byliśmy aż tak pijani? Chłopaki, nie róbmy tego nigdy więcej. - powiedziałam
Chłopaki zaczęli się śmiać.
- Jeśli ponownie zobaczymy penisa na Twoim czole to możemy to powtarzać co tydzień. - zaśmiał się Andrew
- Widzę, że głupawka już Ci przeszła.
- Ale ten penis... MISTRZOSTWO! - zaczął ponownie Jinxx.
Nagranie oczywiście zostało usunięte. CC nalegał, aby zrobić stop klatkę mojej twarz. Kategorycznie odmówiłam. Uspokoiliśmy się po kilku minutach i chwilę siedzieliśmy w ciszy. Ashley rzucił: "Penis na czole" i znowu buchnęliśmy śmiechem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Już wczoraj było 7+ komentarzy, ale kochany blogger postanowił usunąć mi połowę rozdziału i musiałam od nowa przepisywać z zeszytu. Tak czy siak, rozdział jest. Blog był od początku utrzymywany w dość ponurym nastawieniu, więc tutaj oto taka miła odmiana. Pojawiły się pytania, czy Ashley zdradzi Jessicę. Otóż nie. Nie chcę żeby moje opowiadanie było takie jak większość tj. poznali się, zakochali w sobie, pokłócili, pogodzili, happy end. W przyszłych rozdziałach dodam kilka paranormalnych zjawisk (Nie, nikt nie będzie wampirem. Podpowiem, że coś związanego ze snami). Tylko jest problem, nie wiem co napisać potem. Jakieś propozycje w komentarzach? Będę bardzo wdzięczna :)
xx, Abbey :3

Przypominam: 7 komentarzy - nowy rozdział :3

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Sześć (Part I)

Oderwaliśmy się od siebie wraz z wejściem Jinxx'a do kuchni. Stał w drzwiach z otwartą buzią i nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Ja spłonęłam rumieńcem, a Ash spuścił głowę kryjąc triumfalny uśmiech. W końcu gitarzysta otrząsnął się i powiedział:
 - Jessica, możemy pogadać? - zmarszczyłam brwi, po jego tonie wywnioskowałam, że nie będzie to miła rozmowa
 - Jasne.. - wzruszyłam ramionami i wyszłam z pomieszczenia za chłopakiem
Zaprowadził mnie do swojej sypialni i przepuścił w drzwiach.
 - Posłuchaj mnie - zaczął siadając ze mną na łóżku - Jesteś moją przyjaciółką i chcę dla Ciebie jak najlepiej. Nie pozwolę na to, żeby ktoś Cię skrzywdził..
 - Przejdź do sedna.. - przerwałam mu patrząc na czubki swoich butów
 - Nie możesz być z Ash'em - powiedział cicho spuszczając wzrok
 - O czym ty mówisz?! - uniosłam się. Bardzo nie lubiłam, kiedy ktoś mówił mi, co mam robić.
 - On woli panienki na jedną noc. Prędzej czy później Cię zostawi dla jakiejś innej. Po prostu nie chcę, żebyś cierpiała. - spojrzał mi prosto w oczy - Chcę dla Ciebie jak najlepiej... Ale zrób co uważasz, za słuszne.
To cholernie zabolało. Gdyby Ashley na prawdę mnie zostawił, nie poradziłabym sobie. Bardzo wiele w życiu przeszłam, ale to było by za dużo. On w tym momencie jest dla mnie najważniejszy. Kocham go całym sercem. Wizja mojego życia bez niego, teraz, przeprawia mnie o straszliwy ból. Jeśli mogłabym coś zrobić.. Niestety, wszystko teraz zależy od niego..
   Pokiwałam głową na znak, że rozumiem i otworzyłam drzwi z zamiarem wyjścia. Przed nimi ujrzałam Ashley'a z zaszklonymi oczami. Uklęknął przede mną i złapał za rękę.
 - Nigdy Cię nie skrzywdzę.. - szepnął, po czym jego głos się załamał - Jesteś jedyną dziewczyną, którą kiedykolwiek pokochałem. Przysięgam Ci, że Cię nie zostawię.. Przysięgam na swoje życie..
 - A już myślałam, że chcesz mi się oświadczyć - powiedziałam lekko zachrypniętym głosem dając upust łzom i uśmiechnęłam się. Schyliłam się do jego poziomu i przytuliłam z całych sił tak, jakbym nie chciała, żeby kiedykolwiek mnie opuścił.
 - Kocham Cię - wyszeptał w moje włosy
 - Aww..! - pisnął Jinxx, który przez cały czas siedział na łóżku i przyglądał się nam.
Oboje podnieśliśmy się z podłogi, kiedy nagle usłyszeliśmy dzwonek dochodzący z mojej komórki. Przeprosiłam chłopaka i przeszłam do swojej sypialni. Tam odebrałam:
 - Mój Boże, Andy do mnie dzwonił. Mówił, że całowałaś się z Ashley'em! - usłyszałam podekscytowany głos Amber
 - Przed wami nic się nie da ukryć - zachichotałam i kontynuowałam pogawędkę z przyjaciółką.

Ashley
 - A spróbuj ją skrzywdzić, albo zostawić. Urwę Ci wtedy jaja - syknął Jinxx, po czym wybuchnął śmiechem - Mówię serio. To moja przyjaciółka i nie chcę, żeby przez ciebie cierpiała.
 - Jestem w niej zakochany po uszy, ok? Jeśli szukasz słowa, które oznacza troskę o kogoś ponad zdrowy rozsądek i chcesz by miała wszystko czego zapragnie, nie ważne jak bardzo Cię to niszczy, to jest miłość! I kiedy kogoś szczerze kochasz po prostu... nigdy nie przestajesz, nigdy! Nawet jeśli ludzie przewracają oczami, lub nazywają Cię czubkiem. Nawet wtedy. Szczególnie wtedy! Nie poddajesz się! Ponieważ gdybym się poddał... gdybym po prostu, wiesz, posłuchał rady całego świata, ruszył na przód i znalazł kogoś innego, to nie byłaby miłość. To byłaby kolejna jednorazowa rzecz, o którą nie warto walczyć! - powiedziałem wypuszczając powietrze
 - Brawo. Udało Ci się wypowiedzieć najdłuższe kilka zdań w swojej historii. I to w miarę poprawnie złożone gramatycznie. - odparł Jeremy i uśmiechnął się
Odwzajemniłem uśmiech i wyszedłem z pomieszczenia, kierując się do pokoju Jessici. Zapukałem do drzwi i kiedy usłyszałem ciche "proszę" wszedłem do środka. Dziewczyna siedziała na środku łóżka z książką w ręce. Zamknąłem drzwi za sobą i usiadłem obok niej.
 - Więc.. - zaczęła zamykając książkę i odkładając ją na stolik - Oficjalnie jesteśmy już razem, tak?
 - Owszem - złożyłem na jej ustach krótki pocałunek. - A teraz zapraszam Cię na dół, albowiem szykujemy melanż.
Dziewczyna posłała mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i złapała mnie za rękę. Oboje szybko zeszliśmy do salonu, gdzie Andy, CC i Jinxx zajmowali się przygotowaniami. Jake postanowił towarzyszyć dziś swojej dziewczynie na pokazie, przez co nie był obecny na imprezie.
 - Kto wyskoczy po prowiant? - zapytałem sadowiąc się na kanapie. Chłopaki popatrzyli po sobie z uśmiechem.
 - Ty - zawołali jednogłośnie
Takim oto sposobem zostałem wygnany do marketu. Będąc już na miejscu kupiłem kilka paczek żelków, chipsy, napoje i rzecz jasna: procenty. Po powrocie do domu wspólnie z CC'm rozłożyliśmy wszystko do misek i ustawiliśmy w salonie. Tym razem, jednak, całą imprezę postanowiliśmy nagrać, żeby następnego dnia móc obejrzeć nasze wygłupy po pijaku...

c.d.n.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pisane przy:
Avril Lavigne  - Bad Girl (feat. Marylin Manson)
Evan Taubenfeld - Best years of our lives (feat. Avril Lavigne)
Rozdział jest niesamowicie krótki, ale obiecuję, że następny będzie o wiele dłuższy. :3
Sprawa komentarzy: chyba za wcześnie was pochwaliłam, bo pod ostatnim postem jest tylko 4 kom. :(
Nie oczekuję dużo. Wystarczyło zwykłe "czytam". Niestety zmuszona jestem wprowadzić na bloga zasadę: nie ma przynajmniej 7 kom - nie ma następnego rozdziału. Ja zuaa :3 Druga część rozdziału jest już prawie napisana. Wystarczy 7 komentarzy do opublikowania :)
I uwagaa: mamy 1000 wyś. :D Bardzo wam dziękuję :>

xoxo, Abbey ;3

środa, 23 kwietnia 2014

Pięć

 - Jess? Co ty tu robisz? - zapytał Ashley przyglądając mi się uważnie.
 - Idę. Nie widać? - uniosłam brew
Chłopak westchnął, zdjął swoją kurtkę i okrył mnie nią.
 - Jak daleko mieszkasz? Odprowadzę Cię. - powiedział troskliwie
 - Umm.. Tak się składa, że właśnie nie idę do domu
 - Uciekłaś? - spojrzał na moją walizkę
 - Można tak powiedzieć - westchnęłam
Pociągnęłam Ash'a za rękę i usiadłam w altance obok, żeby przeczekać ulewę.
 - Co zamierzasz teraz zrobić? Wiesz, ja zawsze mogę.. - zaczął
 - Myślałam o tym, żeby pojechać do mojego ojca - wzruszyłam ramionami - Niestety do Dallas jest spory kawałek drogi. Nie mam na razie pieniędzy na transport.
 - Jeśli chcesz, możesz na razie zamieszkać u nas - zaproponował niepewnie przygryzając wargę
 - Chwila.. u was? Mieszkasz z dziewczyną? - zdziwiłam się
 - Nie, nie mam dziewczyny - puścił mi oczko - mieszkam z przyjaciółmi z zespołu. Jake'a już poznałaś. Mam nadzieję, że to nie jest problem?
 - Znam wasz zespół - uśmiechnęłam się - I sama dziwię się sobie, że to powiem, ale nie mam chyba innego wyboru. Właściwie Ciebie poznałam dopiero dzisiaj. No więc, skorzystam z propozycji, ale wyniosę się tylko jak uzbieram pieniądze na drogę do Dallas.
Jak na zawołanie przestało padać. Biorąc swoją walizkę wyszłam z altanki i poszłam za chłopakiem do jego domu. Po drodze zadzwonił do przyjaciół z zespołu, żeby uprzedzić ich, że przyprowadzi gościa. Czułam się troszkę dziwnie, nadużywając tak ich gościnności, ale nie miałam wyjścia. Powrót do mojego mieszkania równał by się ze znoszeniem obecności ojczyma, na co nie miałam ochoty. Spróbuję znaleźć jakąkolwiek pracę, żeby zarobić na bilet i polecieć do Dallas, do mojego ojca. Jest dobrze ułożonym człowiekiem, więc wydaje mi się, że przeprowadzka do niego nie byłaby złym pomysłem, ze względu, że mamy ze sobą bardzo dobry kontakt.
 - No więc jesteśmy - powiedział stając przed posiadłością
Dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć mu się dokładnie. Był zadbany i nowocześnie urządzony, czego nie spodziewałabym się po mężczyznach. Weszliśmy do wnętrza budynku, gdzie było zadziwiająco cicho.
 - Chłopaki są w klubie, także masz czas na rozpakowanie się. Tam gdzie ostatnio spałaś, jest pokój gościnny i tam na razie zamieszkasz. Jak już się tam rozpakujesz czy coś, to możesz zejść na dół. Włączę film.. czy coś.. - zmarszczyłam brwi widząc jego zakłopotanie. Znany był z tego, że jest największym kobieciarzem z zespołu, więc nie rozumiałam dlaczego tak się denerwował będąc ze mną sam na sam.
Ciągnąc za sobą walizkę, wtargałam ją na piętro i otworzyłam drzwi do mojego tymczasowego lokum. Położyłam bagaż na łóżku i przeniosłam wszystkie ciuchy do stojącej pod ścianą szafy, a następnie wyciągnęłam telefon, który w ostatniej chwili udało mi się wziąć, zanim brutalnie zostałam wyszarpana z łazienki. Na ekranie widoczny był napis 7 nieodebranych połączeń od: Mama. Nie chciałam na razie do niej dzwonić. Niech się trochę pomartwi. Nie zaszkodzi jej. Schowałam urządzenie do kieszeni i zeszłam z powrotem do Ash'a. Chłopak siedział na kanapie przed telewizorem, gdzie włączony był jakiś horror. Usiadłam obok niego i powiedziałam:
 - Wiesz, gdyby nie ty, stałabym teraz na ulicy bez domu. Na prawdę jestem Ci cholernie wdzięczna.
 - To czysta przyjemność, że taka cudowna dziewczyna jak ty, będzie mieszkać pod moim dachem. - przygryzł wargę i posłał mi promienny uśmiech
Poczułam jak moje policzki robią się gorące, więc spuściłam głowę kryjąc rumieńce i głupawy uśmiech.
   Po kilku godzinach chłopaki wrócili do domu. Ashley przedstawił mnie chłopakom, którzy osobiście byli o wiele milsi niż mogłoby się wydawać. Prawie natychmiast złapaliśmy wspólny język. Właśnie oglądaliśmy durną komedię, kiedy zaczął dzwonić mój telefon. Wyszłam z pomieszczenia, żeby nie przeszkadzać chłopakom i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
 - Skarbie, wiem co się stało. Błagam, powiedz, że nie zrobiłaś nic głupiego - jej głos się załamał. Czułam, że płacze.
 - Nic mi nie jest. Mieszkam na razie u.. przyjaciela. - uśmiechnęłam się w duchu, bo wydaje mi się, że mogę go tak nazwać
 - Nie zamierzasz wrócić, prawda? - westchnęła
 - Nie, dopóki On tam jest. Zarobię trochę kasy i pojadę do taty. Muszę już kończyć. Kocham Cię, mamo.
Rozłączyłam się i wytarłam pojedynczą łzę spływającą po moim policzku. Pierwszy raz to do niej powiedziałam. Do tej pory byłam tylko 'niepotrzebną gówniarą', ale to w końcu moja matka. Te kłótnie są na nic. Przecież mogła już na samym początku usunąć ciążę lub oddać mnie do adopcji, ale nie zrobiła tego. Dzięki niej żyję, więc należy jej się choćby odrobina szacunku.
 - Pójdę już się położyć. Dobranoc. - rzuciłam przechodząc przez salon.
Wdrapałam się na górę i weszłam do mojego pokoju. Tam tylko położyłam się na łóżku i w natychmiastowym tempie zasnęłam.
***
Mieszkałam u chłopaków ponad pół miesiąca. Udało mi się znaleźć pracę w pobliskim barze. Wynagrodzenie nie zwala z nóg, ale przynajmniej coś zarabiam. Jeśli chodzi o Ash'a, na razie jest niezbyt ciekawie. Wydaje mi się, że zaczyna mi się podobać, a dla niego pewnie jestem tylko przyjaciółką, chociaż ostatnio miewam wrażenie, że tak nie jest.
 - O czym tak zawzięcie myślisz? - zapytał Ashley siekając szczypiorek
 - O tym, jak bardzo jestem Ci wdzięczna - uśmiechnęłam się do chłopaka i otworzyłam piekarnik, wyjmując z niego zapiekankę.
 - Ile razy jeszcze to powiesz? - zaśmiał się
 - Tyle, ile będzie trzeba.
 - Co mam zrobić, żebyś przestała? Mówiłem, że to nic takiego - stanął naprzeciw mnie, a w jego oku pojawił się błysk
 - Ucisz mnie - mruknęłam kładąc ręce na biodrach.
Ash przybliżył swoją twarz do mojej. Nasze twarze dzieliły milimetry, czułam jego oddech na swojej twarzy.
 - Ugh, przepraszam.. Poniosło mnie chyba.. - spuścił głowę odsuwając się
Teraz już nie miałam wątpliwości co do jego uczuć. Ujęłam jego policzki w dłonie i wpiłam się w jego usta, w czasie, kiedy jego ręce powędrowały na moją talię. Moje serce biło jak oszalałe. Nie liczyło się nic więcej, tylko On.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pisane przy:

Rozdział jak zwykle dedykowany dla cudownej Lou, ale także † Lady Dark † i Tylko Dżeremiuch :3 Przepraszam, że jest taki do dupy, ale dzisiaj umieram. Następny postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu, ale nic nie obiecuję. Dziękuję, że tak dzielnie komentujecie i mam nadzieję, że nie przestaniecie :3

Kiedy pojawi się upragnione 1000 wyś. zrobię wam konkursik :D (brakuje ok. 150 wyś.)
To na razie tyle. Kocham was,
Abbey ;3

środa, 16 kwietnia 2014

Cztery

Z rana obudziły mnie irytujące szepty nad moją głową. Wiedząc, że nie dane jest mi dłużej po spać, otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Na podłodze, zaraz obok łóżka siedziało dwóch czarnowłosych chłopaków wpatrujących się we mnie. Niższy o czekoladowych oczach szepnął do swojego towarzysza:
 - Stary, jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby Jake przyprowadzał do domu jakieś panny.
Drugi chłopak pokiwał głową nie spuszczając ze mnie wzroku. 
 - Mam nadzieję, że nie chcecie mnie zgwałcić - zaśmiałam się przesuwając na brzeg łóżka i biorąc z podłogi moją bluzę.
 - A czemu nie? - wzruszył ramionami i stał z podłogi. 
- Ash, siad. - mruknął jego kolega sadzając go z powrotem na ziemi. Można było wywnioskować, że było to normalne zachowanie. 
- Cóż, Ash, ładne imię, ale ja już muszę zmykać. - uśmiechnęłam się, podeszłam do drzwi i złapałam za klamkę. 
 - Czekaj! - zawołał za mną wyżej wymieniony - Nie zostaniesz na śniadaniu?
 - Oj nie. Już wystarczająco nadużyłam gościnności Jake'a. Równie dobrze mogę zjeść śniadanie u siebie - wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach. Miałam szczęście, że wczoraj zapamiętałam drogę do wyjścia. Inaczej włóczyłabym się po całym domu w jego poszukiwaniu. Kiedy już ujrzałam drzwi wyjściowe i miałam je otworzyć, ktoś złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
 - Ja tu dla Ciebie się wysilam i robię naleśniki, a ty wychodzisz - Jake zrobił minę zbitego psiaka - jak możesz?
 - Zamęczycie mnie tutaj - wywróciłam oczami, ale widząc jego maślane oczka dodałam - dobrze, zostanę.
Podreptałam za nim do kuchni, gdzie siedziała już Amber opychając się śniadaniem sporządzonym przez chłopaka. Zobaczywszy mnie wchodzącą do pomieszczenia wzruszyła ramionami i posłała mi spojrzenie "Sorry, przekupił mnie". Usiadłam obok niej i rozpoczęłyśmy pogawędkę na temat: "A ty w ogóle pamiętasz coś z wczoraj?".
Po niezwykle smacznym śniadaniu, Jake odwiózł mnie do domu. Stojąc przed drzwiami wymieniliśmy się numerami z nadzieją, że jeszcze się spotkamy. Na pożegnanie przytuliłam go i szarpnęłam za klamkę. Jakież wielkie było moje zdziwienie, kiedy drzwi ani drgnęły. Przeklęłam pod nosem i obeszłam dom. Wejście od kuchni również było zamknięte. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do mamy. Jeden sygnał.. drugi.. trzeci..
 - Słucham? - usłyszałam w słuchawce jej melodyjny głos
 - Za ile wrócisz? Drzwi są zamknięte, nie mogę wejść. - burknęłam
 - Deryck jest w środku. Zadzwonię, żeby Ci otworzył. - powiedziała, po czym się rozłączyła.
Z całej siły kopnęłam drzwi. Skoro on jest w domu, nie mam szans odpocząć jak człowiek. Po kilku minutach drzwi się otworzyły, a ja wyminęłam stojącego w nich mężczyznę i wbiegłam po schodach na górę, a następnie do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wlepiłam wzrok w sufit. Z czasem moje powieki zaczęły się robić, aż w końcu dałam się porwać w objęcia Morfeusza.
***
Natychmiast zerwałam się z łóżka słysząc otwierane drzwi. Przede mną stał mój ojczym z chęcią mordu w oczach. Odruchowo sięgnęłam niezauważenie ręką pod poduszkę, gdzie trzymałam widelec. Zbytnio się tym nie obronię, ale zawsze coś. Mężczyzna podszedł i złapał mój nadgarstek.
 - Jakim prawem wyszłaś wczoraj nie mówiąc nam o tym? - warknął
 - Jestem dorosła - syknęłam - nie będziesz mi mówił, co mam robić!

Deryck zaśmiał się bez krzty rozbawienia i mocniej zacisnął moją rękę.
 - Póki mieszkasz pod moim dachem, robisz to, co Ci karzę.
Wręcz kipiałam ze złości słysząc jego słowa, więc zerwałam się na równe nogi z chęcią ucieczki. Jego silne ramiona, jednak, zatrzymały mnie i przycisnęły do ściany. W moich oczach pojawiły się łzy, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Zacisnęłam zęby i z całej siły kopnęłam go w piszczel. Korzystając z jego nieuwagi wybieglam z pomieszczenia i zamknęłam sie w łazience. Łzy mimowolnie spływały po moich policzkach. Drżącymi rękoma wybrałam numer do mamy. Odebrała po chwili.

 - Mamo, błagam, przyjedź jak najszybciej. - szepnęłam nie chcąc zdradzić ojczymowi mojej kryjówki.
 - Dziecko, co się tam dzieje?!
Chciałam juz powiedzieć, co sie dzieje, ale przerwało mi to otworzenie sie drzwi pod wpływem mocnego kopnięcia.  Z wrażenia pisnelam i upuscilam komórkę, która rozstrzaskała się. To był jednak mój najmniejszy problem. Znienawidzony przeze mnie mężczyzna otwartą dłonią uderzył mnie w policzek. Upadłam na  podłogę łykając własne łzy. Kiedy próbowałam sie podnieść, szarpnął mnie za włosy i nie zważając na moje krzyki, przeciągnął mnie do pokoju i zamknął drzwi na klucz. Tego było za wiele. Już dawno zamierzałam sie wyprowadzić, ale nie miałam gdzie. Teraz nie mogłam tutaj zostać. Spakowalam większość swoich ciuchów (których nie było zbyt wiele) do torby, zabrałam wszystkie oszczędności i kosmetyki. Otworzyłam okno i wyszłam stawajac na dachu. Od dobrych kilku godzin na zewnątrz panowała ulewa. Postawiłam jeden krok w stronę rynny i zachwialam sie o mało nie spadając. W końcu udało mi sie do niej dotrzeć i zjechałam spokojnie na dół. Odchodząc po raz ostatni spojrzałam na jego dom z odrazą, ale wewnątrz czułam wielką ulgę, że nareszcie miałam odwagę sie stamtąd wynieść. Na sam początek zamierzałam pójść do mojego taty i znaleźć prace , a później sie zobaczy. Tak rozmyślając nie zauważyłam idącej z naprzeciwka osoby i wpadłam na nią. W ostatniej chwili zdążyłam złapać równowagę.
 - Bardzo przepraszam, ja.. - zaczęłam sie tlumaczyc
 - Jess? Co ty tu robisz?
~~~~~~~~~~~~~~~~
Od razu nastawiam się na to , że zostanę spalona na stosie za tak późne opublikowanie rozdziału. Do polowy szło gładko, ale potem zabrakło pomysłów. Przepraszam za błędy ale koncowka jest pisana na telefonie.
Teraz sprawa komentarzy: NIGDY w moim życiu nie miałam pod żadnym postem 12 komentarzy! Nie ważne, ze kilka jest o nominacji. To naprawdę bardzo wiele dla mnie znaczy! Jesteście najlepsi <3
Macie w nagrodę zjaranego Ash'a :3

 xoxo, Abbey ;3

wtorek, 15 kwietnia 2014

Liebster Blog Awards


Zostałam nominowana przez:
- seledynowa małą
- Tylko Dżeremiuch
 - paczekbvb
- † Lady Dark †

Zasady:
1) Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę".
2) Najczęściej jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania.
3) Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. 4) Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.
5) Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Pytania od seledynowa małą:
1. Od kiedy piszesz ?
Ogólnie zajmuję się blogowaniem od dobrych dwóch lat.
2. Co jest twoją inspiracją?
Nie posiadam takowej. Piszę sama z siebie.
3. Masz autorytet? Jeśli tak to jaki?
Wiele osób. Nie będę wymieniać z imienia i nazwiska.
4. Skąd wzięłaś pomysł na bloga?
Czytałam wiele innych blogów i coś mnie natchnęło, żeby zacząć tworzyć własną historię.
5. Inne twoje blogi?
Na razie zajmuję się pisaniem tylko tego bloga.
6. Ulubiony pisarz/ pisarka?
J. K. Rowling? >.<
7. Ulubione wydawnictwo?
Nie mam.
8. Najlepsza ekranizacja?
Obecność.
9. Ulubiona książka?
"My dzieci z dworca zoo".
10. Ulubiony bohater/bohaterka?
Christiane Felscherinow.
11. Ulubiony cytat?
"Ja nie komplikuję spraw. Chłopaki je komplikują. Życie je komplikuje". ~ Avril Lavigne

Pytania od Tylko Dżeremiuch (♥):
1. Za co lubisz Black Veil Brides?
Za to, że tworzą zajebistą muzykę.
Za to, że dbają o swoich fanów.
Za to, że są sobą.
Za to, że są pozytywnie zwariowani.
Za to, że są cholernie uroczy.
Za to, że zawsze dają z siebie wszystko.
Za to, że mają własny styl.
Za to, że pokazali mi, że ten, kto jest inny, jest wyjątkowy.
Za to, że podtrzymują na duchu osoby odrzucone, niekochane.
2.Twój ulubiony kolor?
Zielony, Granatowy, Czarny.
3. Której piosenki (BVB) nie lubisz?
Victory Call. Nie wiem, nie przemawia do mnie jakoś specjalnie.
4. Kogo stawiasz sobie jako wzór?
Jake'a :)
5. Twoje największe marzenie?
Nauczyć się w końcu grać na tej cholernej gitarze
6. Najdziwniejszy sen z BVB jaki miałeś/aś?
1. Na ich koncercie CC zamienił się w psa (o_O)
2. Moja koleżanka postrzeliła Jinxx'a (o_O)
3. Ta sama koleżanka zgwałciła Ash'a (o_O)
7. Twój ideał dziewczyny/chłopaka?
Po pierwsze: pozytywnie zwariowany, ale z umiarem, po drugie: romantyczny, troskliwy, po trzecie: ambitny, szczery :3
8. Ulubiona piosenka?
Avril Lavigne - Sk8er Girl
Black Veil Brides - Saviour
9. Dlaczego zdecydowałeś/aś się pisać bloga?
Czytałam wiele innych blogów i coś mnie natchnęło, żeby zacząć tworzyć własną historię.
10. Masz zwierzaka? (rodzeństwo się nie liczy)
Kotałke i dwa pieseły :3
11.Twój ulubiony zestaw ubrań.
Czarne rurki, luźny T-shirt, bluza. Amen.

Pytania od paczekbvb:
1. Jak masz na imię?
Julia ;-;
2. Skąd pochodzisz (aktualne miejsce zamieszkania )?
Okolice Częstochowy.
3. Ile masz lat ?
13.
4. Pierwszy zespół rockowy jaki usłyszałeś/aś?
Nie pamiętam xD
5. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Pisać opowiadanie na bloga :D
6. Ulubiona piosenka ?
Avril Lavigne - Sk8er Girl
Black Veil Brides - Saviour
7. Najśmieszniejsze wspomnienie z dzieciństwa ?
Zaśpiewałam "Hej sokoły" na Wigilii. ._.
8. Masz rodzeństwo, a jak tak to ile ?
Siostrę mam.
9. Do jakiej szkoły chodzisz / chodziłeś ?
Podstawowa nadal ;-;
10. Ulubiona rzecz ?
Telefon c:
11. Ulubiony film ?
Jestem Legendą, Elizium.

Pytania od † Lady Dark † :
1. Masz jakieś zwierzątko?
Kotałke i dwa pieseły :3
2. Chodzisz na religię?
Tak. Jestem w 100% wierząca :) (nie hejtujcie)
3. Tolerujesz homoseksualistów?
Umm.. myślę, że tak.
4. Co sądzisz o ,,beliebers" ,,Biersacknators" i ,,directioners"?
"Biersackonators" to takie pseudo faneczki. Nie toleruję ich w najmniejszym stopniu.
Jeśli chodzi "Beliebers" to hm.. są bardzo mądre. Justin wiele je nauczył (wiem, bo sama byłam kiedyś Belieber) i nie rozumiem dlaczego jest tak powszechnie oczerniany? Tworzy tylko inny rodzaj muzyki. Ja go po prostu szanuję bo wiele osiągnął. To wszystko.
Do "Directioners" nie mam nic.
5. Co zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
Mojego psa :D
6. Ulubiony kolor lakieru do paznokci?
Czarny c:
7. Co robisz, jeśli nie możesz zasnąć?
Słucham muzyki :3
8. Masz rodzeństwo?
Siostrę -.- ... i niedługo brata *-*
9. Co Cię najbardziej denerwuje?
To wyżej.
10. Twój życiowy autorytet?
Wiele osób. Nie będę wymieniać z imienia i nazwiska.
11. Potrafisz coś ugotować?
Jajecznica B|

Moje pytania:
1. Twoje hobby?
2. Walczyłaś/eś kiedyś o przyjaźń?
3. Twój życiowy cel?
4. Na kim się wzorujesz?
5. Masz własny styl?
6. Co Cię irytuje?
7. Co chciałabyś/chciałabyś zmienić w swoim życiu?
8. Jaką religię wyznajesz?
9. Ktoś kto zmienił twoje życie?
10. Komu najbardziej ufasz?
11. Wolisz dzień czy noc i dlaczego?

Nominuję:
1. ,,I Tried To Save You. But Let You Drink The Pain''
2. days are numbered
3. Opowiadanie o życiu Black Veil Brides // Evelyn + Andy
4. Save me form the darkest places.
5. Monte Carlo
6. Youth and Whiskey
7. Taylor Evans
8. Becomming one with our ritual
9. Historia Andy'ego i Cassie
10. I am chosen. The wretched and divine.
11. BVB Army Stand Strong Forever

Pozdrawiam, Abbey ;3