czwartek, 12 czerwca 2014

Epilog

Soundtrack 
Od około roku nie miewałam żadnych niepokojących snów. Wszystko wróciło do normy. Jeremy dość szybko powrócił do zdrowia. Na dzień dzisiejszy On i Sammi są szczęśliwymi rodzicami. Wychowują uroczą dziewczynkę* Elizabeth. Andy i Amber natomiast zaręczyli się i są ze sobą bardzo szczęśliwi. Tak samo Jake i Ella. Christian poznał ostatnio uroczą dziewczynę, Lauren, i dzięki Ashley'owi, który "wtrącił się" między nich są już razem. Ashley i ja pobraliśmy się kilka tygodni temu. Pech chciał, że w trakcie naszej podróży poślubnej we Włoszech mieliśmy wypadek samochodowy. Ash wyszedł z tego cało. Skończyło się jedynie na kilku zadrapaniach. Ja nie miałam tyle szczęścia. Teraz jestem w lepszym świecie. Bardziej to przypomina poczekalnię z której mogę nadal obserwować moich wariatów, którzy źle przyjęli moją śmierć. Mimo że nie ma mnie już wśród moich przyjaciół na Ziemi, mogę mieć satysfakcję z tego, że zrobiłam wszystko co chciałam. Zmieniłam swoje życie na lepsze. Zdobyłam najlepszych przyjaciół oraz miałam kochanego i wspaniałego chłopaka o którym jeszcze rok temu jako ponura i zamknięta w sobie nastolatka mogłam pomarzyć. Kiedy odbywał się mój pogrzeb obserwowałam Ashley'a, który okropnie szlochał, gdy wkłada o moją trumnę do ziemi.  Gdybym mogła płakać na pewno płakałabym razem z nim. Duchy niestety nie potrafią wyrażać emocji. Przez kilka miesięcy codziennie przychodził na mój grób i siedział tam aż do nocy, lub dopóki chłopaki nie zmusili go do wrócenia do domu. Błagałam w myślach, żeby mój kochany Deviant był szczęśliwy i znalazł kogoś innego, ale z godziny na godzinę wątpiłam w to. Czasem chciałam znów wrócić na ziemię i przytulić go mocno i nigdy nie puszczać. Teraz wiem, że mój czas już nadszedł. Pożegnałam się z życiem raz na zawsze, bo wiem, że nie cofnę czasu. Każdy czasem odchodzi. To nieodstępna część życia. Gdy odwróciłam się zobaczyłam jasne światło, po drugiej stronie natomiast nadal widziałam załamanego chłopaka. Westchnęłam cicho. Czas to czas. Może kiedyś spotkamy się  w innym wcieleniu. Przechodząc na drugą stronę szepnęłam w jego stronę:

Kocham cię
***
Koło czwartej nad ranem usiadł przy jej grobie, odpalił papierosa i patrząc sobie na palce zapalił znicz. Zaczął nucić coś pod nosem. - Pamiętasz? - ciche pytanie i łzy w oczach - Przy tej piosence po raz pierwszy tańczyliśmy na naszym ślubie. - Starł szybko łzę z policzka. - Nie, nie płaczę. Obiecałem Ci przecież. - Szepnął łamiącym się głosem i znów przejechał dłonią po twarzy. - Nie. Właściwie to płaczę. - Powiedział ostatkiem sił, a łzy trysnęły z jego oczu. - Płaczę, bo przytłacza mnie myśl, że już ze mną nie zatańczysz, że nie przytulisz mnie, kiedy będę tego potrzebować. Ten ból tak cholernie rani wnętrze całego mnie. Nie wiem co robić. Wciąż mam wrażenie, że wyszłaś tylko do sklepu. - Ponownie zatruł płuca dymem. - Ej, tam u góry. - Spojrzał w niebo i bezskutecznie starał się utrzymać normalny ton głosu. - Zwróć mi ją. Nigdy Cię o nic nie prosiłem, ale dziś.. Zwróć mi żonę.. - Jego cichy szept wplótł się w wiatr...
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
*na początku napisałam "dziweczkę" XD
Dziękuję za uwagę. Jestem szczerze dumna z tego epilogu. Mam nadzieję, że wam też się spodobał. Nie chce mi się czekać, aż pojawi się to 8 komentarzy więc dodaję już teraz.
Chcę teraz podziękować wszystkim moim czytelnikom, a także osobom, które przeczytały choć jeden rozdział:
paczekbvb, Black Lady, seledynowa małą, Tylko Dżeremiuch,  Lou, Sapphire Dragon, Catrina Purdy, Lady Dark, THE DESTROYER, Autorka Per Nieidealna, Layla Black, Factory Girl, Ania Kosidło, Jenny Adler, Calley Purdy, Megan Rebel oraz Unforgiveen.
Bardzo trudno jest mi się rozstać z tym blogiem, ale nic nie poradzę. Spróbuję wam to wynagrodzić (chociaż nie w całości) nowym blogiem, na którego pierwszy rozdział dodam za trzy dni.
To jest już koniec, więc: 

Goodbye :) 

Na koniec taki oto Ash :)

12 komentarzy:

  1. Jeju, chyba płaczę.
    Tak, płaczę.
    Czyli mam uczucia.
    Co ty ze mną zrobiłaś, hm?
    Świetny epilog, zresztą jak całe opowiadanie. Szkoda, że to już koniec :(
    Przy okazji zapraszam na mojego bloga, dopiero zaczynam, więc liczę na opinię.
    lets-raise-hell.blogspot.com
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To wszystko stało się tak szybko, spontanicznie, bez pytań, bez wszystkich tych rzeczy... Ta śmierć, to ułożenie sobie rodzin, to odejście... :'( Prawie się popłakałam.
    Muszę przyznać, że twój blog w każdym poście był inny, zaczął się dość pesymistycznie. Poznaliśmy smutną nastolatkę, chcącą się zabić. Potem wszystko zaczęło zmieniać się w klasyczne love story. Jednak nagle - niespodzianka!!! - zaczęłaś mocno "komediować". I nie ukrywam, był to chyba najlepszy okres. Dalej pojawił się nowy motyw - science fiction. Też ciekawie. Opowiadanie przeszło również etap pornosa (szczerze nie bardzo lubię takie wątki), aż w końcu nadszedł czas na wzruszający epilog.
    Słowem twoje opowiadanie jest wyjątkowe. Z takim jeszcze nigdy się nie spotkałam. Przyjemnie się to wszystko czytało, bo masz lekki styl pisania i potrafisz zaciekawić (czy ja tego już kiedyś nie pisałam?!).
    Zdarzył się cud i dostałam weny na pisanie komentarzy! No, w końcu to koniec i trzeba napisać coś sensownego... No... piszę to i jednocześnie słucham sobie piosenki country o "Dużym Zielonym Traktorze" xD Jest za*ebista! I daje wenę do komentowania ;D Ale ja tu o piosenkach, a mamy mówić o blogu.
    Tak więc... Jestem ciekawa, co znajdzie się w twoim nowym opowiadaniu =3 Tylko szkoda, że nie będzie Jake'a... :C
    Na koniec...
    Dziękuję, że dałaś szansę mi i innym przeczytać "I believe that we all fall down sometimes". Nie żałuję, że zatrzymałam się tu na dłużej. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże cudowny epilog. Mimo iż doprowadziłaś mnie do łez, nadal kocham to opowiadanie i ciebie ;-; :* Szkoda tylko że to tak się skończyło. Ale cóż najwidoczniej tak musi być. Mam nadzieję że nie zakończysz swojego pisania i następny blog będziesz pisać równie wspaniale. Powodzenia kochana :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja się cieszę, że przeczytałam tego bloga i będę czytać kolejnego z takim samym zainteresowaniem :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże. Świetny rozdział. Wzruszyłam się niesamowice
    Biefny Ash.
    Jak ci sie chce to u mnie też jest nju rozdział psychedelic-dance.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuję, że dziękujesz :3
    Ale czemu to tak szybko się skończyło, hę ? :<
    Kocham tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  7. Wow, rozwalający epilog. I bardzo fajnie napisany, szczególnie końcówka :)
    teraz czekam na start nowego bloga <3

    a gif na koniec - mistrzostwo :D

    OdpowiedzUsuń
  8. ,,To już jest koniec, nie ma już nic. Jesteśmy wolni,możemy iść". Poryczałam się prawie,bo to już koniec i wgl ;____; Za szybko wszystko się skończyło,za szybko ;__; Liczyłam,że opiszesz te zaręczyny Biersacka,narodziny córeczki Sammi itd itp,ale się przeliczyłam :c Dziękuję,że pisałaś,że to opowiadanie mogło się stać jednym z moich ulubionych *__* Że śmiałam się i płakałam,że mogłam tutaj wracać <3 Nigdy nie zapomnę wypadku Jinxxa,tych prostytutek czy chociażby ostatniej scenki <3 Będę tutaj wracać i wspominać, wspominać miesiące pełne cudownych rozdziałów! Kocham Cię i luczę,że szybko napiszesz coś nowego <3
    Dziękuję <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Ten gif *-*

    Epilog piękny, wzruszający.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie mam słów... Piękne i tyle, wybuchłam płaczem przy ostatnim zdaniu Ashley'a. :((

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam wcześniej, ale oczywiście zapomniałam skomentować.
    Piękny epilog, powstrzymywałam się od płaczu cały czas. Szkoda, że umarła.. No kurde, czemu wszyscy umierają?
    Ale i tak bardziej szkoda mi córki Jerry'ego. Chyba wszyscy domyślają się czemu? żyć z tyloma Deviantami...
    Dziękuje Ci za to, że prowadziłaś tego bloga. Że dałaś nam poznac inną historię. Czekam oczywiście na kolejne opowiadanie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziękuję za ten blog, czytałam go z wielką przyjemnością. Szkoda że już kończysz z nim przygodę, było super. Ťo do zobaczenia na twoim drugim blogu ;)

    OdpowiedzUsuń