wtorek, 29 kwietnia 2014

Sześć (Part II)

Wczoraj przeszliśmy samych siebie. Wstaliśmy dopiero o trzeciej po południu następnego dnia. Jako że nigdy nie miewam kaca, poszłam do kuchni, aby przygotować chłopakom napoje lecznicze. Zeszłam do salonu i stanęłam jak wryta. Na kanapie leżały dwie dziewczyny. Podeszłam do ładnych, śpiących blondynek rozwalonych na naszej kanapie i szturchnęłam jedną z nich w bok. Jakże wielkie było moje zdziwienie, gdy obudzona przeze mnie dziewczyna zaczęła mówić po rosyjsku. Trochę rozumiała po angielsku, a ja po rosyjsku i po krótkiej dyskusji zmuszona byłam zapłacić jej 100$. Zabrała kasę i swoją półprzytomną koleżankę i wyszły. Nadal zaskoczona całą sytuacją zapukałam do pokoju Ash'a. Nikt mi nie odpowiedział więc weszłam. Był to błąd. Purdy leżał zupełnie nagi na podłodze. Zamknęłam drzwi tak szybko jak tylko mogłam i poszłam odwiedzić Andy'ego. Jego pokój był jednak pusty. Szybko znalazłam go w pokoju Christiana. Obaj leżeli na łóżku i głośno chrapali. Została mi tylko sypialnia Jinxx'a. Weszłam do środka już bez pukania. Bałagan jak zawsze. Porozrzucane ubrania, czyste wymieszane z brudnymi. Pozbierałam to co wydało mi się brudne, ale Jeremy'ego nie znalazłam. Obeszłam resztę pomieszczeń w mieszkaniu i zaczęłam się martwić brakiem Fergusona. Wzięłam telefon i wykręciłam jego numer. Dźwięk dzwonka zaczął dobiegać z mojego pokoju. Pobiegłam tam szybko, ale Jinxx'a wciąż nie widziałam. Jego telefon dzwonił jakby spod łóżka. Schyliłam się pod łóżko i po chwili parsknęłam śmiechem. Jerry leżał tam przytulając się do mojego pluszowego misia. Zrobiłam kilka zdjęć tego co tam znalazłam i wróciłam do kuchni. Przygotowałam napoje i powoli zaczęłam instalować kartę pamięci z kamery do telewizora. Chłopcy dalej nie wstawali, więc poszłam wziąć prysznic. Gdy wyszłam z łazienki wszyscy siedzieli już przed telewizorem, gotowi na seans. Zanim jednak włączyłam film zapytałam:
- Wiecie może co robiły u nas rosyjskie prostytutki?
Andy parsknął śmiechem. Dzisiaj dostał głupawki jako pierwszy z nas wszystkich. Wszyscy od razu spojrzeli na Ashley'a, a kiedy ten tylko wzruszył ramionami Jinxx odpowiedział:
- No sorry, NIE BYŁEM AŻ TAKI PIJANY, żeby nie pamiętać, że ruchałem jakąś ruską panienkę.
- Zaraz się przekonamy, playboyu. - Zaśmiał się Ashley i nacisnął PLAY na pilocie.
Mój wstęp pamiętam doskonale. Miałam najmocniejszą głowę i zaczęłam nagrywanie, gdy chłopaki zaczęli już świrować.
Ja: Siemanko. Mamy piątek, 30 sierpnia. Pierwsza odsłona cyklu "Najebaj się, a ja Cię nagram". Jest godzina 1:27 i Christian ma już wyraźne oznaki "najebania".
Skierowałam wtedy kamerę na CC'ego, który zdjął buty i wąchał je krzycząc: Ale towar. Nieźle kopie. Chłopaki zaczęli zwijać się ze śmiechu na kanapie. Coma schował twarz w dłonie, a potem zdjął jednego buta i go powąchał.
- Wcale tak nie kopie. - powiedział i sam zaczął się śmiać.
Uciszyłam ich szybko bo w kolejnej scenie pojawił się Andy z Ash'em.
- To będzie dobre. - powiedziałam - Oglądajcie.
Ja:Tutaj siedzi Ashley, a obok niego Andrew. Co robicie chłopaki?
Andy: Ććśśś... masturbujemy się.
Ashley: Ja wcale nie.
Andy: Przybij pionę brachu! (Ash przybija piątkę z Andy'm) Ha ha ha, tą ręką to robiłem!
( Andy zwija się ze śmiechu)
Ashley: Aaaaaaa! Moja ręka! Dajcie mi wrzątku, muszę ją odkazić! ( Biega jak oszalały, wymachując ręką. Biersack jeszcze bardziej się śmieje.)
Andy: Żartowałem. Wcale się nie masturbowałem.
Moja twarz ponownie pojawiła się w kadrze i zrobiłam Poker Face. Chwilę później kamerę wziął ode mnie Jinxx.
Jinxx: (Biegnie w krzaki) Zaraz Wam coś pokarzę.
Ja: Jerry, błagam tylko nie nagrywaj jak sikasz.
Andy: (Upada na ziemię ze śmiechu)
Ja: Andy wstawaj przegapisz akcję.
Ashley: A co jest ciekawego w patrzeniu jak Jinxx oddaje mocz?
CC: Chyba się posikałem.
Ja i Ashley: Fuuuu...
CC: A nie, jednak nie.
Jinxx: Patrzcieeee! Pa ra ra ram, ra ram, w krzaki sram.
Ja: O Boże! Daj mi wódki.
Ashley: Co prawda nie jestem Bogiem, ale wódkę mogę Ci dać.
Jeremy na szczęście nagrywał nas, a nie swoją srakę, z czego byliśmy niezmiernie radzi. Nagranie uwieczniło jak przyssałam się do butelki, a potem przekazałam ją Purdy'emu. No i zaczęła się część filmu, podczas której byłam zupełnie nieświadoma swoich poczynań.
Ja: Jak tu gorąco. Umrę. ( Zdejmuję bluzkę) Nadal gorąco. ( Zdejmuję stanik)
- O kurwa. - powiedziałam i schowałam twarz w poduszkę.
- Uuu... - zabuczał Ash
- Że ja to przegapiłem. - powiedział rozczarowany Jinxx
Film leciał dalej.
Ashley: Jeremy! Cho! Jessica się rozebrała!
Andy: Gdzie?
Ashley: Ty tam leż i śmiej się dalej.
Jinxx: Ram ta ram, w butelkę se gram, ale chuja z tego mam.
Ja: Skoro już zeszło na temat butelki, polej waść.
Ashley: Popita się skończyła.
Ja: Tylko mięczaki popijają.
Jinxx: Ram ta ram, mięczak waży kilogram.
Ashley: Co za chujowa poezja.
CC: Posikałem się.
Ja i Ashley: Fuuu...
CC: A nie, znowu fałszywy alarm.
Ja: Ash, popatrz jakie ja mam małe cycki.
Ashley: ( Bierze moje piersi w dłonie z miną znawcy) Moim zdaniem idealne.
- O kurwa. - znowu przerwałam film.
Ash spojrzał na mnie , a potem na swoje ręce i powiedział:
- Daj pomacać jeszcze raz bo nic z tego nie pamiętam.
- Spadaj, Deviancie. - rzuciłam krótko i ponownie skupiłam się na filmie, bo scena znowu się zmieniła.
Jinxx: Tam ta ram tam, a co Andrew robi tam?
Wszyscy patrzą w kierunku wskazanym przez Jinxxa. Andy czołga się po ziemi.
Andy: Paaadnijjjj! Do okopów! Strzelają do nas rebelianci.
(Ashley i Jeremy padają na ziemię. Ja zaczynam płakać.)
Ja: Nie mogą do mnie strzelać jak nie mam stanika. Gdzie mój staniczek? To był mój ulubiony.
CC: To robota dla....
Ashley: ... pana siusiumajtka
CC: Rebelianci!!! Strzelajcie do Ash'a!!!
Ja: Staniczeeek!! Tu jesteś. (Podnoszę stanik i ubieram go) Teraz stawajcie ze mną do walki psubraty.
Andy: Uwaga rzucam granat! ( Ciska kamieniem ) Buuuum! Chyba jednego zabiłem.
Ashley: Zabij tego, on do mnie celuje! ( Pokazuje na gałąź wystającą w jego stronę)
CC: Ha ha, dobrze Ci tak.
Ja: Christian! Jaka jest Twoja postawa wobec Ameryki? Wstydź się.
Jinxx: Tam ta ram tam, do rebeliantów strzelam. Pif paf.
Ashley: Chyba ślepakami bo ten tu dalej do mnie celuje. Ratunku!
CC: Podpalimy go. ( Bierze butelkę wódki i rzuca w krzak "celujący" w Ashley'a)
Jinxx: Nieee! No i rozjebał flaszkę!
Ashley: Moje życie nie było godne takiego poświęcenia.
CC: Przyjacieluuu... (Przytula Ash'a i obaj płaczą nad rozbitą butelką)
Ja: To była ostatnia?
Jinxx: Tam ta ram tam, Skończył nam się kram.
Ja: Idziemy wiara po posiłki.
Andy: Gdzie?
Ja: Do całodobowego!
Wszyscy: Yeah!!!
Andy: (Próbując wstać, zatacza się i wpada głową do krzaków) Aaa! Zassała mnie czarna dziura!
Jinxx: (Robi Moon Walk)
Ashley: ( Udaje chód po księżycu)
CC: Nie mam czym oddychać! Gdzie mój skafander?
Ja: (Nakładam mu papierową torbę na głowę)
CC: (Biorąc głęboki wdech) Dzięęęęękuję.
Andy: (Stoi z głową w krzaku i wypiętym tyłkiem) Wyciągnie mnie ktoś stąd?
Jinxx: Przez czarną dziurę trzeba przelecieć. Może wyrzuci Cię setki lat świetlnych stąd, ale to jedyna droga. (Daje Andy'emu kopniaka w tyłek)
Andrew: (Wpadając w krzak) Jaaki spiiiiid. Wooooow!
Ja: Daj znać jak wyrzuci Cię przy sklepie. Idziemy.
Tutaj film staje się zupełnie nieczytelny. Pośród trzasków słychać strzępki rozmów.
CC: Czekajcie! Nie widzę dokąd idę! Skafander mnie dusi!
Ashley: To go zdejmij.
CC: A jesteśmy już na ziemi?
Jinxx: Mnie się zdaje, że jesteśmy na Wenus. Patrzcie na te panienki.
Andy: (Krzyczy z daleka) Czekajcie na mnie! Ta czarna dziura nie działa.
Jinxx: Idę przywitać się z paniami.
(Słychać głośne trzaski)
Jinxx: (Biegnie z powrotem) One faktycznie są z innej planety. Nie gadają po ludzku.
Ja: To po jakiemu?
Jinxx: Po rosyjsku. (Patrzy na Ash'a) Aaaash, idź z nimi pogadać.
Ashley: Przecież ja nie umiem po rosyjsku. Może Jessica się z nimi dogada.
Ja: Dobra, czekajcie tu.
Jinxx: Ciekawe co to za laseczki.
Ashley: Ale są tylko dwie. Jess trzecia. Czwartej brakuje.
Jinxx: To znaczy, że któryś z nas nie porucha.
Ashley: Pewnie Christian.
Andy: Zaklepuję Jessicę! Ha ha! (Ucieka)
Ashley: (Zaczyna go gonić) Nawet nie próbuj jej dotykać!
Ja: Jerry, dobre wieści. Za 100$ ta niższa zrobi Ci laskę. Ta druga jest jakaś zjarana.
Jinxx: A można płacić kartą?
(Znowu trzaski w filmie)
Jinxx: Au! Co to było?
Ashley: (Wciąż goniąc Andy'ego) Zamorduję Cię! Ona jest moja!
Andy: Ty sobie cycki pomacałeś. Daj też innym skorzystać.
Ja: Czy Wy o mnie mówicie?
Ashley i Andy: (Zatrzymują się w miejscu) Nie.
Ashley: (Podchodzi do mnie i obejmuje) Powiedz nam, ale tak stricte teoretycznie. Z którym z nas wolałabyś się przespać?
Ja: Z żadnym.
Andy: Ha ha.
Ashley: Z czego ryjesz? Z Tobą też by się nie przespała.
Andy: Ale z Tobą też nie. Ha ha.
Ja: Gdzie Christian?
( Nareszcie pojawia się obraz. Jinxx nagrywa nasze zaniepokojone miny)
Ashley: Był tu przed chwilą. ( Robi krok i przewraca się) Szlag, poszło mi w nogi.
Ja: Idźcie go poszukać, ja pozbieram Ash'a.
Jerry i Andy: Ok.
(Jinxx zabiera kamerę ze sobą i szukają CC'ego)
Jinxx: Myślisz, że go zamordowały?
Andy: Kto?
Jinxx: No te dziewczyny. Może podawały się tylko za prostytutki, a tak naprawdę to kosmici. Zabrali Comę na narządy.
Andy: Nie wydziwiaj. Popatrz, tu zza krzaka wystaje jego koszulka.
(Podchodzą i widzą koszulkę CC'ego, ale jego brak)
Jinxx: A nie mówiłem?!
Andy: O Boże! Musimy go szybko znajść.
Jinxx: Znaleźć.
Andy: Rób co chcesz, ja idę ratować kumpla.
Jinxx: Co? Przecież, ja tylko... dobra nieważne. Pomogę Ci go ZNAJŚĆ.
(Znajdują go w parku. Siedzi na deptaku razem z rosyjskimi dziewczynami. Grają w butelkę.)
Jinxx: Co Wy robicie?!
CC: Gramy w butelkę.
Andy: CC, nie poznaję Cię.
CC: Gramy w" Prawda czy wyzwanie".
Andy: Ha ha. Co?
CC: Dołączysz? Czy masz stracha?
 Andy: Ja, stracha? Dawaj tą butelkę.
Jinxx: Ja to pierdolę. Wracam do normalniejszej części naszej grupy.
( Jerry wraca do mnie i Ash'a. Po drodze mija sklep całodobowy. Wchodzi i kupuje wódkę. Dociera do miejsca gdzie zostawili mnie i Ashley'a. Purdy wciąż leży na ziemi, a ja na nim i się całujemy. Jeremy jak gdyby nigdy nic, podchodzi do nas i klepie mnie w tyłek.)
Jinxx: Kupiłem ambrozję. Wstawajcie. Pijemy.
Ashley: (Odkleja się na chwilę od moich ust) Spierdalaj. ( Ponownie wraca do całowania mnie)
Jinxx: (Zwraca się do butelki) Chodź kochana, upijemy się. Znaczy ja się Tobą upiję.
( Kładzie kamerę na ziemi. Co jakiś czas słychać jak przechyla butelkę. W oddali szumi morze, nagle w kadrze pojawia się jakiś brodacz.)
Brodacz: (Szturcha Jinxx'a) Ej, młody, śpisz? Halo. To ja pożyczam panią wódeczkę. Hi hi. Pewnie jej nie oddam. Dzięki. (Zabiera butelkę, ale po chwili wraca) Ja Cię młody skądś znam. E chyba mi się zdaje. ( Odchodzi)
- Nosz, cholera. Zabrał mi butelkę. - powiedział oburzony Jeremy.
- Dobrze, że Cię nie poznał. - zauważyłam.
- Szkoda, że Was nie znalazł. - rzucił złośliwie Andy w stronę mnie i Ashley'a.
- A co? Zazdrościsz? Dobrze, że do niczego więcej nie doszło. - odgryzłam się Biersackowi.
- W sumie nie wiemy co Wy tam robicie, bo Jinxx nie jest już w stanie nic nagrywać. - dodał CC, co dodatkowo zaogniło sytuację. Wkrótce jednak pojawiłam się na filmie.
Ja: ( Nachylam się nad Jinxx'em) Hej, Jerry, żyjesz?
(Ashley bierze kamerę i kieruje ją na leżącego na wznak Jinxx'a)
Ja: Jinxx (Klepię go po twarzy) Znaleźliście tego Christiana?
Ashley: Chyba się z nim nie dogadasz.
Ja: Kurwa, musimy go zabrać. (Zaczęłam panikować) Przeziębi sobie nerki. Ash weź go.
(Zabieram kamerę od Ashley'a. Purdy podnosi Jinxx'a, ale ten zaczyna wymiotować. Ashley upuszcza go z powrotem na kamienie. Ja zaczynam płakać.
Ja: Dlaczegoooo? Dlaczegooo?
Ashley: Błe... Niedobrze mi. (Wymiotuje)
Ja: (Płaczę) Nieee... co ja z Wami tera zrobię?
(Pojawiają się nasze rosyjskie koleżanki. Jedna trzyma zataczającego się CC'ego, a druga ciągnie po ziemi nieprzytomnego Andy'ego.)
Rosjanka 1: ( Zwraca się do mnie, rzucając Christiana na ziemię) Wezmijtie ik sebie. Pijany na trup.
Ja: Nie zostawiajcie mnie z nimi. Jak ja sobie poradzę?
Rosjanka 1: Mne vse ravno.
Rosjanka 2: (Do swojej koleżanki) My ostavim eto , kak eto? Posmotrite, kak ona vyglyadit. Ona pyana.
Rosjanka 1: Nu, my mozhem yey pomoch.
Ja: Dziękuję Wam. Bardzo dziękuję.
Rosjanka 2: Eto mozhet prodolzhat'sya. (Pokazuje na Ashley'a)
Ja: Tak, on jeszcze jest w stanie iść samodzielnie.
Rosjanka 1: Ya bieru vysokaya.
Rosjanka 2: Ya vozmu eto. ( Chwyciła Jinxx'a za nogi)
Rosjanka 1: Kuda my idem?
Ja: Chodźcie za mną. (Biorę CC'ego na plecy) Ash, dasz radę iść.
Ashley: Da.
Ja: To trzymaj się blisko mnie. Muszę mieć Cię na oku.
Ashley: yhm...
- Jezu, ona mnie ciągnęła po ziemi? - wrzasnął Jeremy?
- Mnie wzięła ta ładniejsza. - powiedział z dumą Andrew
- Ja nic nie zrozumiałem z tego co powiedziały. - żalił się Christian
- Moja babcia miała rosyjskie korzenie. Nauczyła mnie kilku słów. - stwierdziłam, ale w sumie byłam pod wrażeniem, że w takim stanie dogadałam się z tymi Rosjankami.
Podczas drogi do domu musiałam schować kamerę do kieszeni w bluzie bo nic nie było widać. Słychać było tylko moje sapanie i co jakiś czas tąpnięcie upadającego ciała. Film leciał dalej.
(Słychać tupanie po schodach. Nagle, ŁUP!)
Ashley: Auć, mój nos.
Ja: Ashley, żyjesz?!
Rosjanka 1: Prosvetite svet!
Ja: Jezu, co?
Rosjanka 2: Cemno.
Ja: Aha, światło. (Oświecam)
Rosjanka 2: O, moy Bog!
Ashley: Nic mi nie ma. To tylko krew z nosa.
Ja: Zbieraj się z tej ziemi. Jeszcze kawałek. Masz klucz?
Ashley: Ja nie mam. Ty brałaś.
Ja: Wcale nie.
Rosjanka 2: Chto eto takoye?
Rosjanka 1: Klyuch ne .
Rosjanka 2: Shlyukha mać
Ja: Bez przekleństw. Znajdę ten klucz. (Znajduję klucz) Ha! Jest!
Ashley: Ciiicho. Moja głowa.
(Słychać otwieranie zamka. Po chwili raz po razie słychać trzykrotne łup. Bezwładne ciała Andy'ego, Jinxx'a i Christiana lądują na ziemi. Wyjmuję kamerę i ustawiam ostrość. Rosjanki zmęczone siadają na kanapie. Ashley z zakrwawionym nosem kładzie się na podłogę.)
Ja: Ash, chodź tu z tym nosem.
Ashley: Nie.
Ja: Chodź.
Ashley: Nie E
Ja: Kurw...
Ashley: E E
(Biorę ręcznik i moczę go pod kranem. Podchodzę do Ashley'a i wycieram mu twarz z krwi.)
Ashley: Kocham Cię.
Ja: Ja Ciebie też.
Ashley: Kocham CC'ego.
Ja: Ja też.
Ashley: I Jinxx'a kocham.
Ja: No, ja też.
Ashley: Andy'ego i Jake'a też kocham.
Ja: Tak wiem, ja też ich kocham. No jesteś już czysty. Idź się połóż.
Ashley: Oki doki.
( Zataczając się idę w stronę Rosjanek siedzących na kanapie. Zauważam, że zasnęły.)
Ja: Szlag. ( Kieruję Kamerę na moją twarz)
Wybuchamy śmiechem. Andy spadł z kanapy i zaczął tarzać się po ziemi. Jeremy zadławił się łykiem, który przed chwilą zrobił. Christian i Ashley ryczą na cały głos. Ja ze śmiechu zaczęłam płakać.
(Na mojej zmęczonej twarzy, a dokładnie na spoconym czole, widnieje penis, narysowany kredką do oczu.)
Ja: Ten film jest dowodem naszej głupoty. Mam nadzieję, że gdy go obejrzymy, nigdy więcej nie pójdziemy się najebać. Idę się teraz umyć, choć nie wiem czy dam radę. Dziękuję za uwagę. Obejrzeliście właśnie pierwszą odsłonę cyklu "Najebaj się, a ja Cię nagram". Da svidaniya.
Tutaj film się skończył, a my dalej naśmiewamy się z penisa na mojej twarzy. Andy cofnął obraz i zatrzymał. Wyliśmy ze śmiechu. Nikt nie pamiętał kto narysował mi tego penisa. Może po prostu nikt nie chciał się przyznać. Nie ważne.
- Byliśmy aż tak pijani? Chłopaki, nie róbmy tego nigdy więcej. - powiedziałam
Chłopaki zaczęli się śmiać.
- Jeśli ponownie zobaczymy penisa na Twoim czole to możemy to powtarzać co tydzień. - zaśmiał się Andrew
- Widzę, że głupawka już Ci przeszła.
- Ale ten penis... MISTRZOSTWO! - zaczął ponownie Jinxx.
Nagranie oczywiście zostało usunięte. CC nalegał, aby zrobić stop klatkę mojej twarz. Kategorycznie odmówiłam. Uspokoiliśmy się po kilku minutach i chwilę siedzieliśmy w ciszy. Ashley rzucił: "Penis na czole" i znowu buchnęliśmy śmiechem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Już wczoraj było 7+ komentarzy, ale kochany blogger postanowił usunąć mi połowę rozdziału i musiałam od nowa przepisywać z zeszytu. Tak czy siak, rozdział jest. Blog był od początku utrzymywany w dość ponurym nastawieniu, więc tutaj oto taka miła odmiana. Pojawiły się pytania, czy Ashley zdradzi Jessicę. Otóż nie. Nie chcę żeby moje opowiadanie było takie jak większość tj. poznali się, zakochali w sobie, pokłócili, pogodzili, happy end. W przyszłych rozdziałach dodam kilka paranormalnych zjawisk (Nie, nikt nie będzie wampirem. Podpowiem, że coś związanego ze snami). Tylko jest problem, nie wiem co napisać potem. Jakieś propozycje w komentarzach? Będę bardzo wdzięczna :)
xx, Abbey :3

Przypominam: 7 komentarzy - nowy rozdział :3

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Sześć (Part I)

Oderwaliśmy się od siebie wraz z wejściem Jinxx'a do kuchni. Stał w drzwiach z otwartą buzią i nie był w stanie wydusić z siebie słowa. Ja spłonęłam rumieńcem, a Ash spuścił głowę kryjąc triumfalny uśmiech. W końcu gitarzysta otrząsnął się i powiedział:
 - Jessica, możemy pogadać? - zmarszczyłam brwi, po jego tonie wywnioskowałam, że nie będzie to miła rozmowa
 - Jasne.. - wzruszyłam ramionami i wyszłam z pomieszczenia za chłopakiem
Zaprowadził mnie do swojej sypialni i przepuścił w drzwiach.
 - Posłuchaj mnie - zaczął siadając ze mną na łóżku - Jesteś moją przyjaciółką i chcę dla Ciebie jak najlepiej. Nie pozwolę na to, żeby ktoś Cię skrzywdził..
 - Przejdź do sedna.. - przerwałam mu patrząc na czubki swoich butów
 - Nie możesz być z Ash'em - powiedział cicho spuszczając wzrok
 - O czym ty mówisz?! - uniosłam się. Bardzo nie lubiłam, kiedy ktoś mówił mi, co mam robić.
 - On woli panienki na jedną noc. Prędzej czy później Cię zostawi dla jakiejś innej. Po prostu nie chcę, żebyś cierpiała. - spojrzał mi prosto w oczy - Chcę dla Ciebie jak najlepiej... Ale zrób co uważasz, za słuszne.
To cholernie zabolało. Gdyby Ashley na prawdę mnie zostawił, nie poradziłabym sobie. Bardzo wiele w życiu przeszłam, ale to było by za dużo. On w tym momencie jest dla mnie najważniejszy. Kocham go całym sercem. Wizja mojego życia bez niego, teraz, przeprawia mnie o straszliwy ból. Jeśli mogłabym coś zrobić.. Niestety, wszystko teraz zależy od niego..
   Pokiwałam głową na znak, że rozumiem i otworzyłam drzwi z zamiarem wyjścia. Przed nimi ujrzałam Ashley'a z zaszklonymi oczami. Uklęknął przede mną i złapał za rękę.
 - Nigdy Cię nie skrzywdzę.. - szepnął, po czym jego głos się załamał - Jesteś jedyną dziewczyną, którą kiedykolwiek pokochałem. Przysięgam Ci, że Cię nie zostawię.. Przysięgam na swoje życie..
 - A już myślałam, że chcesz mi się oświadczyć - powiedziałam lekko zachrypniętym głosem dając upust łzom i uśmiechnęłam się. Schyliłam się do jego poziomu i przytuliłam z całych sił tak, jakbym nie chciała, żeby kiedykolwiek mnie opuścił.
 - Kocham Cię - wyszeptał w moje włosy
 - Aww..! - pisnął Jinxx, który przez cały czas siedział na łóżku i przyglądał się nam.
Oboje podnieśliśmy się z podłogi, kiedy nagle usłyszeliśmy dzwonek dochodzący z mojej komórki. Przeprosiłam chłopaka i przeszłam do swojej sypialni. Tam odebrałam:
 - Mój Boże, Andy do mnie dzwonił. Mówił, że całowałaś się z Ashley'em! - usłyszałam podekscytowany głos Amber
 - Przed wami nic się nie da ukryć - zachichotałam i kontynuowałam pogawędkę z przyjaciółką.

Ashley
 - A spróbuj ją skrzywdzić, albo zostawić. Urwę Ci wtedy jaja - syknął Jinxx, po czym wybuchnął śmiechem - Mówię serio. To moja przyjaciółka i nie chcę, żeby przez ciebie cierpiała.
 - Jestem w niej zakochany po uszy, ok? Jeśli szukasz słowa, które oznacza troskę o kogoś ponad zdrowy rozsądek i chcesz by miała wszystko czego zapragnie, nie ważne jak bardzo Cię to niszczy, to jest miłość! I kiedy kogoś szczerze kochasz po prostu... nigdy nie przestajesz, nigdy! Nawet jeśli ludzie przewracają oczami, lub nazywają Cię czubkiem. Nawet wtedy. Szczególnie wtedy! Nie poddajesz się! Ponieważ gdybym się poddał... gdybym po prostu, wiesz, posłuchał rady całego świata, ruszył na przód i znalazł kogoś innego, to nie byłaby miłość. To byłaby kolejna jednorazowa rzecz, o którą nie warto walczyć! - powiedziałem wypuszczając powietrze
 - Brawo. Udało Ci się wypowiedzieć najdłuższe kilka zdań w swojej historii. I to w miarę poprawnie złożone gramatycznie. - odparł Jeremy i uśmiechnął się
Odwzajemniłem uśmiech i wyszedłem z pomieszczenia, kierując się do pokoju Jessici. Zapukałem do drzwi i kiedy usłyszałem ciche "proszę" wszedłem do środka. Dziewczyna siedziała na środku łóżka z książką w ręce. Zamknąłem drzwi za sobą i usiadłem obok niej.
 - Więc.. - zaczęła zamykając książkę i odkładając ją na stolik - Oficjalnie jesteśmy już razem, tak?
 - Owszem - złożyłem na jej ustach krótki pocałunek. - A teraz zapraszam Cię na dół, albowiem szykujemy melanż.
Dziewczyna posłała mi jeden ze swoich najpiękniejszych uśmiechów i złapała mnie za rękę. Oboje szybko zeszliśmy do salonu, gdzie Andy, CC i Jinxx zajmowali się przygotowaniami. Jake postanowił towarzyszyć dziś swojej dziewczynie na pokazie, przez co nie był obecny na imprezie.
 - Kto wyskoczy po prowiant? - zapytałem sadowiąc się na kanapie. Chłopaki popatrzyli po sobie z uśmiechem.
 - Ty - zawołali jednogłośnie
Takim oto sposobem zostałem wygnany do marketu. Będąc już na miejscu kupiłem kilka paczek żelków, chipsy, napoje i rzecz jasna: procenty. Po powrocie do domu wspólnie z CC'm rozłożyliśmy wszystko do misek i ustawiliśmy w salonie. Tym razem, jednak, całą imprezę postanowiliśmy nagrać, żeby następnego dnia móc obejrzeć nasze wygłupy po pijaku...

c.d.n.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pisane przy:
Avril Lavigne  - Bad Girl (feat. Marylin Manson)
Evan Taubenfeld - Best years of our lives (feat. Avril Lavigne)
Rozdział jest niesamowicie krótki, ale obiecuję, że następny będzie o wiele dłuższy. :3
Sprawa komentarzy: chyba za wcześnie was pochwaliłam, bo pod ostatnim postem jest tylko 4 kom. :(
Nie oczekuję dużo. Wystarczyło zwykłe "czytam". Niestety zmuszona jestem wprowadzić na bloga zasadę: nie ma przynajmniej 7 kom - nie ma następnego rozdziału. Ja zuaa :3 Druga część rozdziału jest już prawie napisana. Wystarczy 7 komentarzy do opublikowania :)
I uwagaa: mamy 1000 wyś. :D Bardzo wam dziękuję :>

xoxo, Abbey ;3

środa, 23 kwietnia 2014

Pięć

 - Jess? Co ty tu robisz? - zapytał Ashley przyglądając mi się uważnie.
 - Idę. Nie widać? - uniosłam brew
Chłopak westchnął, zdjął swoją kurtkę i okrył mnie nią.
 - Jak daleko mieszkasz? Odprowadzę Cię. - powiedział troskliwie
 - Umm.. Tak się składa, że właśnie nie idę do domu
 - Uciekłaś? - spojrzał na moją walizkę
 - Można tak powiedzieć - westchnęłam
Pociągnęłam Ash'a za rękę i usiadłam w altance obok, żeby przeczekać ulewę.
 - Co zamierzasz teraz zrobić? Wiesz, ja zawsze mogę.. - zaczął
 - Myślałam o tym, żeby pojechać do mojego ojca - wzruszyłam ramionami - Niestety do Dallas jest spory kawałek drogi. Nie mam na razie pieniędzy na transport.
 - Jeśli chcesz, możesz na razie zamieszkać u nas - zaproponował niepewnie przygryzając wargę
 - Chwila.. u was? Mieszkasz z dziewczyną? - zdziwiłam się
 - Nie, nie mam dziewczyny - puścił mi oczko - mieszkam z przyjaciółmi z zespołu. Jake'a już poznałaś. Mam nadzieję, że to nie jest problem?
 - Znam wasz zespół - uśmiechnęłam się - I sama dziwię się sobie, że to powiem, ale nie mam chyba innego wyboru. Właściwie Ciebie poznałam dopiero dzisiaj. No więc, skorzystam z propozycji, ale wyniosę się tylko jak uzbieram pieniądze na drogę do Dallas.
Jak na zawołanie przestało padać. Biorąc swoją walizkę wyszłam z altanki i poszłam za chłopakiem do jego domu. Po drodze zadzwonił do przyjaciół z zespołu, żeby uprzedzić ich, że przyprowadzi gościa. Czułam się troszkę dziwnie, nadużywając tak ich gościnności, ale nie miałam wyjścia. Powrót do mojego mieszkania równał by się ze znoszeniem obecności ojczyma, na co nie miałam ochoty. Spróbuję znaleźć jakąkolwiek pracę, żeby zarobić na bilet i polecieć do Dallas, do mojego ojca. Jest dobrze ułożonym człowiekiem, więc wydaje mi się, że przeprowadzka do niego nie byłaby złym pomysłem, ze względu, że mamy ze sobą bardzo dobry kontakt.
 - No więc jesteśmy - powiedział stając przed posiadłością
Dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć mu się dokładnie. Był zadbany i nowocześnie urządzony, czego nie spodziewałabym się po mężczyznach. Weszliśmy do wnętrza budynku, gdzie było zadziwiająco cicho.
 - Chłopaki są w klubie, także masz czas na rozpakowanie się. Tam gdzie ostatnio spałaś, jest pokój gościnny i tam na razie zamieszkasz. Jak już się tam rozpakujesz czy coś, to możesz zejść na dół. Włączę film.. czy coś.. - zmarszczyłam brwi widząc jego zakłopotanie. Znany był z tego, że jest największym kobieciarzem z zespołu, więc nie rozumiałam dlaczego tak się denerwował będąc ze mną sam na sam.
Ciągnąc za sobą walizkę, wtargałam ją na piętro i otworzyłam drzwi do mojego tymczasowego lokum. Położyłam bagaż na łóżku i przeniosłam wszystkie ciuchy do stojącej pod ścianą szafy, a następnie wyciągnęłam telefon, który w ostatniej chwili udało mi się wziąć, zanim brutalnie zostałam wyszarpana z łazienki. Na ekranie widoczny był napis 7 nieodebranych połączeń od: Mama. Nie chciałam na razie do niej dzwonić. Niech się trochę pomartwi. Nie zaszkodzi jej. Schowałam urządzenie do kieszeni i zeszłam z powrotem do Ash'a. Chłopak siedział na kanapie przed telewizorem, gdzie włączony był jakiś horror. Usiadłam obok niego i powiedziałam:
 - Wiesz, gdyby nie ty, stałabym teraz na ulicy bez domu. Na prawdę jestem Ci cholernie wdzięczna.
 - To czysta przyjemność, że taka cudowna dziewczyna jak ty, będzie mieszkać pod moim dachem. - przygryzł wargę i posłał mi promienny uśmiech
Poczułam jak moje policzki robią się gorące, więc spuściłam głowę kryjąc rumieńce i głupawy uśmiech.
   Po kilku godzinach chłopaki wrócili do domu. Ashley przedstawił mnie chłopakom, którzy osobiście byli o wiele milsi niż mogłoby się wydawać. Prawie natychmiast złapaliśmy wspólny język. Właśnie oglądaliśmy durną komedię, kiedy zaczął dzwonić mój telefon. Wyszłam z pomieszczenia, żeby nie przeszkadzać chłopakom i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
 - Skarbie, wiem co się stało. Błagam, powiedz, że nie zrobiłaś nic głupiego - jej głos się załamał. Czułam, że płacze.
 - Nic mi nie jest. Mieszkam na razie u.. przyjaciela. - uśmiechnęłam się w duchu, bo wydaje mi się, że mogę go tak nazwać
 - Nie zamierzasz wrócić, prawda? - westchnęła
 - Nie, dopóki On tam jest. Zarobię trochę kasy i pojadę do taty. Muszę już kończyć. Kocham Cię, mamo.
Rozłączyłam się i wytarłam pojedynczą łzę spływającą po moim policzku. Pierwszy raz to do niej powiedziałam. Do tej pory byłam tylko 'niepotrzebną gówniarą', ale to w końcu moja matka. Te kłótnie są na nic. Przecież mogła już na samym początku usunąć ciążę lub oddać mnie do adopcji, ale nie zrobiła tego. Dzięki niej żyję, więc należy jej się choćby odrobina szacunku.
 - Pójdę już się położyć. Dobranoc. - rzuciłam przechodząc przez salon.
Wdrapałam się na górę i weszłam do mojego pokoju. Tam tylko położyłam się na łóżku i w natychmiastowym tempie zasnęłam.
***
Mieszkałam u chłopaków ponad pół miesiąca. Udało mi się znaleźć pracę w pobliskim barze. Wynagrodzenie nie zwala z nóg, ale przynajmniej coś zarabiam. Jeśli chodzi o Ash'a, na razie jest niezbyt ciekawie. Wydaje mi się, że zaczyna mi się podobać, a dla niego pewnie jestem tylko przyjaciółką, chociaż ostatnio miewam wrażenie, że tak nie jest.
 - O czym tak zawzięcie myślisz? - zapytał Ashley siekając szczypiorek
 - O tym, jak bardzo jestem Ci wdzięczna - uśmiechnęłam się do chłopaka i otworzyłam piekarnik, wyjmując z niego zapiekankę.
 - Ile razy jeszcze to powiesz? - zaśmiał się
 - Tyle, ile będzie trzeba.
 - Co mam zrobić, żebyś przestała? Mówiłem, że to nic takiego - stanął naprzeciw mnie, a w jego oku pojawił się błysk
 - Ucisz mnie - mruknęłam kładąc ręce na biodrach.
Ash przybliżył swoją twarz do mojej. Nasze twarze dzieliły milimetry, czułam jego oddech na swojej twarzy.
 - Ugh, przepraszam.. Poniosło mnie chyba.. - spuścił głowę odsuwając się
Teraz już nie miałam wątpliwości co do jego uczuć. Ujęłam jego policzki w dłonie i wpiłam się w jego usta, w czasie, kiedy jego ręce powędrowały na moją talię. Moje serce biło jak oszalałe. Nie liczyło się nic więcej, tylko On.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pisane przy:

Rozdział jak zwykle dedykowany dla cudownej Lou, ale także † Lady Dark † i Tylko Dżeremiuch :3 Przepraszam, że jest taki do dupy, ale dzisiaj umieram. Następny postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu, ale nic nie obiecuję. Dziękuję, że tak dzielnie komentujecie i mam nadzieję, że nie przestaniecie :3

Kiedy pojawi się upragnione 1000 wyś. zrobię wam konkursik :D (brakuje ok. 150 wyś.)
To na razie tyle. Kocham was,
Abbey ;3

środa, 16 kwietnia 2014

Cztery

Z rana obudziły mnie irytujące szepty nad moją głową. Wiedząc, że nie dane jest mi dłużej po spać, otworzyłam oczy i przeciągnęłam się. Na podłodze, zaraz obok łóżka siedziało dwóch czarnowłosych chłopaków wpatrujących się we mnie. Niższy o czekoladowych oczach szepnął do swojego towarzysza:
 - Stary, jeszcze nigdy nie zdarzyło się, żeby Jake przyprowadzał do domu jakieś panny.
Drugi chłopak pokiwał głową nie spuszczając ze mnie wzroku. 
 - Mam nadzieję, że nie chcecie mnie zgwałcić - zaśmiałam się przesuwając na brzeg łóżka i biorąc z podłogi moją bluzę.
 - A czemu nie? - wzruszył ramionami i stał z podłogi. 
- Ash, siad. - mruknął jego kolega sadzając go z powrotem na ziemi. Można było wywnioskować, że było to normalne zachowanie. 
- Cóż, Ash, ładne imię, ale ja już muszę zmykać. - uśmiechnęłam się, podeszłam do drzwi i złapałam za klamkę. 
 - Czekaj! - zawołał za mną wyżej wymieniony - Nie zostaniesz na śniadaniu?
 - Oj nie. Już wystarczająco nadużyłam gościnności Jake'a. Równie dobrze mogę zjeść śniadanie u siebie - wyszłam z pokoju i zeszłam po schodach. Miałam szczęście, że wczoraj zapamiętałam drogę do wyjścia. Inaczej włóczyłabym się po całym domu w jego poszukiwaniu. Kiedy już ujrzałam drzwi wyjściowe i miałam je otworzyć, ktoś złapał mnie za rękę i odwrócił w swoją stronę.
 - Ja tu dla Ciebie się wysilam i robię naleśniki, a ty wychodzisz - Jake zrobił minę zbitego psiaka - jak możesz?
 - Zamęczycie mnie tutaj - wywróciłam oczami, ale widząc jego maślane oczka dodałam - dobrze, zostanę.
Podreptałam za nim do kuchni, gdzie siedziała już Amber opychając się śniadaniem sporządzonym przez chłopaka. Zobaczywszy mnie wchodzącą do pomieszczenia wzruszyła ramionami i posłała mi spojrzenie "Sorry, przekupił mnie". Usiadłam obok niej i rozpoczęłyśmy pogawędkę na temat: "A ty w ogóle pamiętasz coś z wczoraj?".
Po niezwykle smacznym śniadaniu, Jake odwiózł mnie do domu. Stojąc przed drzwiami wymieniliśmy się numerami z nadzieją, że jeszcze się spotkamy. Na pożegnanie przytuliłam go i szarpnęłam za klamkę. Jakież wielkie było moje zdziwienie, kiedy drzwi ani drgnęły. Przeklęłam pod nosem i obeszłam dom. Wejście od kuchni również było zamknięte. Wyciągnęłam telefon i wybrałam numer do mamy. Jeden sygnał.. drugi.. trzeci..
 - Słucham? - usłyszałam w słuchawce jej melodyjny głos
 - Za ile wrócisz? Drzwi są zamknięte, nie mogę wejść. - burknęłam
 - Deryck jest w środku. Zadzwonię, żeby Ci otworzył. - powiedziała, po czym się rozłączyła.
Z całej siły kopnęłam drzwi. Skoro on jest w domu, nie mam szans odpocząć jak człowiek. Po kilku minutach drzwi się otworzyły, a ja wyminęłam stojącego w nich mężczyznę i wbiegłam po schodach na górę, a następnie do mojego pokoju. Położyłam się na łóżku i wlepiłam wzrok w sufit. Z czasem moje powieki zaczęły się robić, aż w końcu dałam się porwać w objęcia Morfeusza.
***
Natychmiast zerwałam się z łóżka słysząc otwierane drzwi. Przede mną stał mój ojczym z chęcią mordu w oczach. Odruchowo sięgnęłam niezauważenie ręką pod poduszkę, gdzie trzymałam widelec. Zbytnio się tym nie obronię, ale zawsze coś. Mężczyzna podszedł i złapał mój nadgarstek.
 - Jakim prawem wyszłaś wczoraj nie mówiąc nam o tym? - warknął
 - Jestem dorosła - syknęłam - nie będziesz mi mówił, co mam robić!

Deryck zaśmiał się bez krzty rozbawienia i mocniej zacisnął moją rękę.
 - Póki mieszkasz pod moim dachem, robisz to, co Ci karzę.
Wręcz kipiałam ze złości słysząc jego słowa, więc zerwałam się na równe nogi z chęcią ucieczki. Jego silne ramiona, jednak, zatrzymały mnie i przycisnęły do ściany. W moich oczach pojawiły się łzy, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Zacisnęłam zęby i z całej siły kopnęłam go w piszczel. Korzystając z jego nieuwagi wybieglam z pomieszczenia i zamknęłam sie w łazience. Łzy mimowolnie spływały po moich policzkach. Drżącymi rękoma wybrałam numer do mamy. Odebrała po chwili.

 - Mamo, błagam, przyjedź jak najszybciej. - szepnęłam nie chcąc zdradzić ojczymowi mojej kryjówki.
 - Dziecko, co się tam dzieje?!
Chciałam juz powiedzieć, co sie dzieje, ale przerwało mi to otworzenie sie drzwi pod wpływem mocnego kopnięcia.  Z wrażenia pisnelam i upuscilam komórkę, która rozstrzaskała się. To był jednak mój najmniejszy problem. Znienawidzony przeze mnie mężczyzna otwartą dłonią uderzył mnie w policzek. Upadłam na  podłogę łykając własne łzy. Kiedy próbowałam sie podnieść, szarpnął mnie za włosy i nie zważając na moje krzyki, przeciągnął mnie do pokoju i zamknął drzwi na klucz. Tego było za wiele. Już dawno zamierzałam sie wyprowadzić, ale nie miałam gdzie. Teraz nie mogłam tutaj zostać. Spakowalam większość swoich ciuchów (których nie było zbyt wiele) do torby, zabrałam wszystkie oszczędności i kosmetyki. Otworzyłam okno i wyszłam stawajac na dachu. Od dobrych kilku godzin na zewnątrz panowała ulewa. Postawiłam jeden krok w stronę rynny i zachwialam sie o mało nie spadając. W końcu udało mi sie do niej dotrzeć i zjechałam spokojnie na dół. Odchodząc po raz ostatni spojrzałam na jego dom z odrazą, ale wewnątrz czułam wielką ulgę, że nareszcie miałam odwagę sie stamtąd wynieść. Na sam początek zamierzałam pójść do mojego taty i znaleźć prace , a później sie zobaczy. Tak rozmyślając nie zauważyłam idącej z naprzeciwka osoby i wpadłam na nią. W ostatniej chwili zdążyłam złapać równowagę.
 - Bardzo przepraszam, ja.. - zaczęłam sie tlumaczyc
 - Jess? Co ty tu robisz?
~~~~~~~~~~~~~~~~
Od razu nastawiam się na to , że zostanę spalona na stosie za tak późne opublikowanie rozdziału. Do polowy szło gładko, ale potem zabrakło pomysłów. Przepraszam za błędy ale koncowka jest pisana na telefonie.
Teraz sprawa komentarzy: NIGDY w moim życiu nie miałam pod żadnym postem 12 komentarzy! Nie ważne, ze kilka jest o nominacji. To naprawdę bardzo wiele dla mnie znaczy! Jesteście najlepsi <3
Macie w nagrodę zjaranego Ash'a :3

 xoxo, Abbey ;3

wtorek, 15 kwietnia 2014

Liebster Blog Awards


Zostałam nominowana przez:
- seledynowa małą
- Tylko Dżeremiuch
 - paczekbvb
- † Lady Dark †

Zasady:
1) Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę".
2) Najczęściej jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechniania.
3) Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. 4) Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.
5) Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.

Pytania od seledynowa małą:
1. Od kiedy piszesz ?
Ogólnie zajmuję się blogowaniem od dobrych dwóch lat.
2. Co jest twoją inspiracją?
Nie posiadam takowej. Piszę sama z siebie.
3. Masz autorytet? Jeśli tak to jaki?
Wiele osób. Nie będę wymieniać z imienia i nazwiska.
4. Skąd wzięłaś pomysł na bloga?
Czytałam wiele innych blogów i coś mnie natchnęło, żeby zacząć tworzyć własną historię.
5. Inne twoje blogi?
Na razie zajmuję się pisaniem tylko tego bloga.
6. Ulubiony pisarz/ pisarka?
J. K. Rowling? >.<
7. Ulubione wydawnictwo?
Nie mam.
8. Najlepsza ekranizacja?
Obecność.
9. Ulubiona książka?
"My dzieci z dworca zoo".
10. Ulubiony bohater/bohaterka?
Christiane Felscherinow.
11. Ulubiony cytat?
"Ja nie komplikuję spraw. Chłopaki je komplikują. Życie je komplikuje". ~ Avril Lavigne

Pytania od Tylko Dżeremiuch (♥):
1. Za co lubisz Black Veil Brides?
Za to, że tworzą zajebistą muzykę.
Za to, że dbają o swoich fanów.
Za to, że są sobą.
Za to, że są pozytywnie zwariowani.
Za to, że są cholernie uroczy.
Za to, że zawsze dają z siebie wszystko.
Za to, że mają własny styl.
Za to, że pokazali mi, że ten, kto jest inny, jest wyjątkowy.
Za to, że podtrzymują na duchu osoby odrzucone, niekochane.
2.Twój ulubiony kolor?
Zielony, Granatowy, Czarny.
3. Której piosenki (BVB) nie lubisz?
Victory Call. Nie wiem, nie przemawia do mnie jakoś specjalnie.
4. Kogo stawiasz sobie jako wzór?
Jake'a :)
5. Twoje największe marzenie?
Nauczyć się w końcu grać na tej cholernej gitarze
6. Najdziwniejszy sen z BVB jaki miałeś/aś?
1. Na ich koncercie CC zamienił się w psa (o_O)
2. Moja koleżanka postrzeliła Jinxx'a (o_O)
3. Ta sama koleżanka zgwałciła Ash'a (o_O)
7. Twój ideał dziewczyny/chłopaka?
Po pierwsze: pozytywnie zwariowany, ale z umiarem, po drugie: romantyczny, troskliwy, po trzecie: ambitny, szczery :3
8. Ulubiona piosenka?
Avril Lavigne - Sk8er Girl
Black Veil Brides - Saviour
9. Dlaczego zdecydowałeś/aś się pisać bloga?
Czytałam wiele innych blogów i coś mnie natchnęło, żeby zacząć tworzyć własną historię.
10. Masz zwierzaka? (rodzeństwo się nie liczy)
Kotałke i dwa pieseły :3
11.Twój ulubiony zestaw ubrań.
Czarne rurki, luźny T-shirt, bluza. Amen.

Pytania od paczekbvb:
1. Jak masz na imię?
Julia ;-;
2. Skąd pochodzisz (aktualne miejsce zamieszkania )?
Okolice Częstochowy.
3. Ile masz lat ?
13.
4. Pierwszy zespół rockowy jaki usłyszałeś/aś?
Nie pamiętam xD
5. Co lubisz robić w wolnym czasie?
Pisać opowiadanie na bloga :D
6. Ulubiona piosenka ?
Avril Lavigne - Sk8er Girl
Black Veil Brides - Saviour
7. Najśmieszniejsze wspomnienie z dzieciństwa ?
Zaśpiewałam "Hej sokoły" na Wigilii. ._.
8. Masz rodzeństwo, a jak tak to ile ?
Siostrę mam.
9. Do jakiej szkoły chodzisz / chodziłeś ?
Podstawowa nadal ;-;
10. Ulubiona rzecz ?
Telefon c:
11. Ulubiony film ?
Jestem Legendą, Elizium.

Pytania od † Lady Dark † :
1. Masz jakieś zwierzątko?
Kotałke i dwa pieseły :3
2. Chodzisz na religię?
Tak. Jestem w 100% wierząca :) (nie hejtujcie)
3. Tolerujesz homoseksualistów?
Umm.. myślę, że tak.
4. Co sądzisz o ,,beliebers" ,,Biersacknators" i ,,directioners"?
"Biersackonators" to takie pseudo faneczki. Nie toleruję ich w najmniejszym stopniu.
Jeśli chodzi "Beliebers" to hm.. są bardzo mądre. Justin wiele je nauczył (wiem, bo sama byłam kiedyś Belieber) i nie rozumiem dlaczego jest tak powszechnie oczerniany? Tworzy tylko inny rodzaj muzyki. Ja go po prostu szanuję bo wiele osiągnął. To wszystko.
Do "Directioners" nie mam nic.
5. Co zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę?
Mojego psa :D
6. Ulubiony kolor lakieru do paznokci?
Czarny c:
7. Co robisz, jeśli nie możesz zasnąć?
Słucham muzyki :3
8. Masz rodzeństwo?
Siostrę -.- ... i niedługo brata *-*
9. Co Cię najbardziej denerwuje?
To wyżej.
10. Twój życiowy autorytet?
Wiele osób. Nie będę wymieniać z imienia i nazwiska.
11. Potrafisz coś ugotować?
Jajecznica B|

Moje pytania:
1. Twoje hobby?
2. Walczyłaś/eś kiedyś o przyjaźń?
3. Twój życiowy cel?
4. Na kim się wzorujesz?
5. Masz własny styl?
6. Co Cię irytuje?
7. Co chciałabyś/chciałabyś zmienić w swoim życiu?
8. Jaką religię wyznajesz?
9. Ktoś kto zmienił twoje życie?
10. Komu najbardziej ufasz?
11. Wolisz dzień czy noc i dlaczego?

Nominuję:
1. ,,I Tried To Save You. But Let You Drink The Pain''
2. days are numbered
3. Opowiadanie o życiu Black Veil Brides // Evelyn + Andy
4. Save me form the darkest places.
5. Monte Carlo
6. Youth and Whiskey
7. Taylor Evans
8. Becomming one with our ritual
9. Historia Andy'ego i Cassie
10. I am chosen. The wretched and divine.
11. BVB Army Stand Strong Forever

Pozdrawiam, Abbey ;3

środa, 9 kwietnia 2014

Trzy

Specjalna i wyjątkowa dedykacja dla mojej najukochańszej Lou <3
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Szłam spokojnie chodnikiem w stronę klubu, w którym umówiłam się z Amber. Pierwszy raz od kilku dobrych lat miałam okazję wyjść z domu i poprawić sobie humor. Nastawiłam się na to wyjście dość sceptycznie, gdyż w okolicy byłam znana i co się za tym wiąże - nietolerowana. Miałam jednak nadzieję, że kryjąc się w cieniu Amber, nikt nie zwróci na mnie większej uwagi. Nawet jeśli tak by się stało, nie miałabym odwagi się bronić. Stałabym ze spuszczona głową oraz wzrokiem wlepionym w podłogę i słuchała wszystkich wyzwisk typu: "emos" lub "dziwadło" zaadresowanych do mojej osoby. To boli. Boli cholernie, lecz będąc w takim stanie jak ja obecnie, nie można byłoby się bronić. Niestety zrozumieć to mogą tylko osoby będące w podobnej sytuacji.
 W momencie, gdy doszłam na miejsce oślepił mnie blask świateł dochodzących z wnętrza budynku. Nad wejściem znajdował się szyld, na około którego znajdowały się reflektory z neonowymi światłami. Zgodnie z umową, miałyśmy spotkać się przed wejściem. Korzystając z okazji, iż moja znajoma jeszcze nie doszła, usiadłam na stopniu przed drzwiami, wyciągnęłam z kieszeni paczkę Malboro i odpaliłam jednego papierosa. Nie zdążyłam się nawet porządnie zaciągnąć, kiedy zobaczyłam idącą w moją stronę Amber. Przytuliłyśmy się na powitanie i obie weszłyśmy do wnętrza klubu. Wokół roztaczał się zapach dymu i alkoholu. Usiadłyśmy pod ścianą na przeciw baru.
 - Pójdę po jakiegoś drinka. Tobie też wziąć? - zapytała po kilku minutach wstając
Pokiwałam twierdząco głową i rozejrzałam się po klubie. Nie było tak wiele różowych laleczek jak się spodziewałam. Było całkiem znośnie. Nagle poczułam wibracje w kieszeni. Wyjęłam komórkę i spojrzałam na wyświetlacz. Miałam jedną, nową wiadomość.
Od: Mama
Jeśli za godzinę nie cię nie będzie, zamykam drzwi i nie wejdziesz do domu.
I tak nie wróciłabym  do domu na noc. Nastawiłam się na to, że całą noc będę w klubie, więc nie przejęłam się jej, jakże straszną groźbą. W tym samym czasie kiedy chowałam urządzenie do kieszeni, wróciła Amber. Obok niej, jednak, stał średniego wzrostu chłopak. Miał dość długie, czarne włosy ułożony w seksownym nieładzie. Jego ręce zdobiło wiele tatuaży. Na oko miał około 25 lat. Mimo pozornego wyglądu na jego twarzy zawitał serdeczny uśmiech, kiedy podał mi dłoń i powiedział:
 - Cześć. Jestem Jake.
Obejrzałam go od góry do dołu i również wysiliłam się na miły gest z mojej strony. Uścisnęłam jego dłoń i przedstawiłam się. Oboje usiedli przy stole naprzeciw mnie. W takim właśnie gronie spędziłam całą imprezę. Około kwadrans po ich przyjściu skończyliśmy pić drinki. Blondynka wyszła na parkiet z nowo poznanym brunetem, a ja zostałam zaproszona do tańca przez Jake'a. Została właśnie włączona piosenka Guns'N' roses - Don"t cry, więc zostałam zmuszona do wolnego tańca. Chłopak ułożył ręce na mojej talii a ja objęłam jego szyję i lekko przylgnęłam sobą do jego klatki piersiowej. Nie widziałam jego twarzy, lecz czułam, że się uśmiecha. Ja również się uśmiechnęłam. To był pierwszy raz, kiedy tańczyłam z facetem. Autentycznie.
***
Od czasu do czasu wypiłam po kilka drinków, przez co już około północy ledwo trzymałam się na nogach.
 - Może wrócimy już do domu? - zapytała troskliwie moja towarzyszka, kiedy prawie usnęłam podpierając głowę ręką.
 - Nie mogę. Moja matka mnie nie wpuści. - mruknęłam próbując uchylić klejące się powieki
 - Ugh, no to mamy problem..
Nie mogłyśmy pójść do hotelu, bo byłyśmy spłukane. Całej naszej rozmowie przysłuchiwał się zaciekawiony Jake.
 - Jeśli chcecie, mogę wam załatwić nocleg u mnie. - powiedział, a w jego oku pojawił się błysk
Natychmiast poderwałam się z miejsca.
 - Nie ma mowy. Nie chcę Cię na nic naciągać. - zmarszczyłam brwi
 - Wiesz, to chyba będzie najlepsze wyjście. - szepnęła
 - Nie mogę. - stawiałam na swoim.
Jake westchnął, podszedł do mnie i przewiesił mnie sobie przez ramię, a że nie byłam ciężka, nie sprawiło mu to zbytnio problemu. Pewnie każda osoba na moim miejscu zaczęłaby wrzeszczeć, ale ja tylko się śmiałam, bo złapał mnie za biodra, gdzie miałam największe łaskotki. Po wyjściu z klubu wsadził mnie do auta. Amber usiadła na miejscu pasażera, a ja z tyłu. W pół godziny dojechaliśmy do jego domu. Było dość ciemno, więc nie zwracałam nawet uwagi na jego wygląd. Nie było mi dane wejść do środka jak człowiek, bo Jake ponownie wziął mnie na ręce i wniósł do wnętrza, a następnie pokoju, w którym miałam spać. Po jego wyjściu z pomieszczenia położyłam się na łóżku. Zaczęłam się zastanawiać skąd znam Jake'a. Na pewno gdzieś go już widziałam. To było pewne.
 - O kurwa! - wrzasnęłam podnosząc się i uświadamiając się w czyim domu jestem.

 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nareszcie ukończony. Epic win!
Za wszystkie błędy przepraszam. Końcówka pisana na szybko.
Dziękuję bardzo za wszystkie komentarze c:
Do następnego,
Abbey ;3

wtorek, 1 kwietnia 2014

Dwa

I to uczucie, gdy myślisz, że wszystko już w porządku i nagle jest gorzej niż było.

   Na swojej twarzy poczułam ciepłe promyki słońca. Leniwie otworzyłam oczy i zlustrowałam wzrokiem cały pokój. W drzwiach stała wysoka kobieta o kruczoczarnych włosach i zielonych oczach.
 - Ubierz się i zejdź na dół. Uszykowałam ci tam śniadanie. Ja muszę wyjść wcześniej do pracy. - posłała mi promienny uśmiech - Nie spóźnij się. Cześć.
Po wyjściu mamy z pokoju przeciągnęłam się i ziewnęłam. Zsunęłam czarną, atłasową pościel z mojego chudego ciała, postawiłam nogi na zimnej podłodze i gdy wstałam, podeszłam do krzesła. Odgrywało ono rolę "drugiej szafy". Zdjęłam wczorajsze ciuchy i wyszłam na korytarz, kierując się do łazienki. Wparowałam w pośpiechu do pomieszczenia, wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i uporządkowałam. Kiedy byłam już gotowa, zgarnęłam z kąta mojej sypialni powycieraną torbę szkolną i, jak zwykle, bez śniadania ruszyłam do szkoły uprzednio zamykając mieszkanie. Na moje nieszczęście na dworze rozpętała się ulewa. Westchnęłam i zarzuciwszy kaptur na głowę skierowałam się w stronę budynku, do którego miałam zaledwie kilka kroków, gdyż znajdował się on obok mojego bloku. Musiałam jedynie minąć skrzyżowanie. Wchodząc do środka  szkoły usłyszałam dzwonek na lekcje, więc szybko popędziłam do odpowiedniej klasy. Usiadłam w ostatniej ławce i zdjęłam przemoczoną bluzę wsadzając ją do torby. Po wejściu nauczyciela, uczniowie zasiedli na swoich miejscach. Staruszek spojrzał na nas spod krzaczastych brwi i zapisując coś na tablicy, oznajmił, iż od dziś do naszej klasy będzie uczęszczała nowa uczennica. Nie było mi to na rękę, ponieważ znając życie będzie to kolejna pusta blondyna, których mamy w szkole pod dostatkiem. Dziewczyna przejmująca się jedynie swoim wyglądem, posiadająca bogatych rodziców, nie śniąca nawet o problemach takiej "innej" jak ja. Jednym słowem - rozpuszczona małolata.
   Lekcja minęła w dość spokojnej atmosferze. Po usłyszeniu dzwonka, spakowałam się i z zamiarem wyjścia z klasy, otworzyłam drzwi.
 - Panno Lorens, proszę wrócić. - usłyszałam za sobą donośny, męski głos.
Po moich plecach przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Wiedziałam czego będzie dotyczyła rozmowa. Odwróciłam się na pięcie i uniosłam głowę na wysokość jego oczu. Nie chciałam wyglądać na słabą. Po wyjściu wszystkich z klasy zdjął okulary i składając ręce przed twarzą zapytał:
 - Pamiętasz, że dziś twoja ostatnia wizyta u psychologa?
Zmarszczyłam brwi i niepewnie kiwnęłam głową. Minął już rok od mojej nieudanej próby samobójczej. Na kilka dni trafiłam do zakładu psychiatrycznego, lecz po interwencji mojej mamy w tej sprawie, wypuścili mnie. Musiałam tylko raz w tygodniu chodzić do psychologa. Cóż, lepsze to, niż psychiatryk.
Wywróciłam oczami i wyszłam z pomieszczenia ignorując wołanie staruszka. Wędrując korytarzem, obserwowałam wszystkich spod przydługiej grzywki i żałowałam, że należę to tego, jakże żałosnego gatunku. Nagle moją uwagę przykuła dziewczyna o bardzo jasnych włosach. Ubrana była w całości na czarno. W ręce trzymała mały świstek papieru i rozglądała się w, zapewne, poszukiwaniu czegoś. Coś we mnie drgnęło. Poczułam się dziwnie widząc kogoś takiego takiego jak ja, kogoś innego, zagubionego, różniącego się od pozostałych. Podeszłam bliżej niej i cicho zapytałam:
 - Szukasz czegoś?
Dziewczyna odwróciła się to mnie i lekko uśmiechnęła.
 - Tak - mruknęła prawie niedosłyszalnie zachrypniętym głosem - Właściwie szukam sali od fizyki.
 - Wygląda na to, że będziesz chodzić do mojej klasy - wysiliłam się na mały uśmiech.
Zaoferowałam, że zaprowadzę ją, do owej sali, gdzie obie mamy właśnie lekcje.
 - Tak w ogóle, jestem Jessica - szepnęłam, gdy obie siedziałyśmy już w ławce, na znienawidzonej przez społeczeństwo lekcji noszącej nazwę "fizyka".
 - Amber - odpowiedziała.
***
Po skończonych zajęciach Amber zaproponowała, abyśmy wyszły dziś wieczorem do klubu (a zaznaczyć trzeba, iż był dziś piątek). Zgodziłam się, bo nie wychodziłam nigdzie od bardzo dawna. Wparowałam do swojego mieszkania, a następnie pokoju w wyśmienitym humorze. Zamierzałam już teraz zacząć szykować się do wyjścia, gdyż wróciłam później niż zamierzałam od psychologa.
Wzięłam prysznic a następnie założyłam czarny T-shirt z odwróconym, białym krzyżem oraz tego samego koloru rurki i creepersy z ćwiekami. Do tego biżuteria i mocny makijaż. Tak gotowa wyszłam z pokoju i zajrzałam do lodówki, znajdującej się w kuchni. Mimo że byłam szczupła, lubiłam czasem pojeść. Szczególnie, kiedy jestem zdenerwowana. Wyciągnęłam kawałek wczorajszego kurczaka i włożyłam go do mikrofali na trzy minuty.
 - A gdzie to się wybierasz, moja droga? - usłyszałam za sobą znienawidzony głos i wzdrygnęłam się na samą myśl o jego właścicielu.
 - Niech Cię o to głowa nie boli - odmruknęłam wyjmując parujące już jedzenie.
 - Jestem twoim ojcem..
 - Nie jesteś moim ojcem! - wrzasnęłam na całe gardło - Nigdy nim nie byłeś i nie będziesz!
Widocznie go zatkało, bo nie odezwał się do mojego wyjścia.
              ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Mam wspaniałą wiadomość! <3
Zwichnęłam kostkę i przez tydzień siedzę w domu, co oznacza, że w tym tygodniu pojawią się jeszcze 2 rozdziały :D W tym jeden na drugim blogu.
I pamiętajcie o komentowaniu ;*
Do napisania,
Abbey ;3