środa, 23 kwietnia 2014

Pięć

 - Jess? Co ty tu robisz? - zapytał Ashley przyglądając mi się uważnie.
 - Idę. Nie widać? - uniosłam brew
Chłopak westchnął, zdjął swoją kurtkę i okrył mnie nią.
 - Jak daleko mieszkasz? Odprowadzę Cię. - powiedział troskliwie
 - Umm.. Tak się składa, że właśnie nie idę do domu
 - Uciekłaś? - spojrzał na moją walizkę
 - Można tak powiedzieć - westchnęłam
Pociągnęłam Ash'a za rękę i usiadłam w altance obok, żeby przeczekać ulewę.
 - Co zamierzasz teraz zrobić? Wiesz, ja zawsze mogę.. - zaczął
 - Myślałam o tym, żeby pojechać do mojego ojca - wzruszyłam ramionami - Niestety do Dallas jest spory kawałek drogi. Nie mam na razie pieniędzy na transport.
 - Jeśli chcesz, możesz na razie zamieszkać u nas - zaproponował niepewnie przygryzając wargę
 - Chwila.. u was? Mieszkasz z dziewczyną? - zdziwiłam się
 - Nie, nie mam dziewczyny - puścił mi oczko - mieszkam z przyjaciółmi z zespołu. Jake'a już poznałaś. Mam nadzieję, że to nie jest problem?
 - Znam wasz zespół - uśmiechnęłam się - I sama dziwię się sobie, że to powiem, ale nie mam chyba innego wyboru. Właściwie Ciebie poznałam dopiero dzisiaj. No więc, skorzystam z propozycji, ale wyniosę się tylko jak uzbieram pieniądze na drogę do Dallas.
Jak na zawołanie przestało padać. Biorąc swoją walizkę wyszłam z altanki i poszłam za chłopakiem do jego domu. Po drodze zadzwonił do przyjaciół z zespołu, żeby uprzedzić ich, że przyprowadzi gościa. Czułam się troszkę dziwnie, nadużywając tak ich gościnności, ale nie miałam wyjścia. Powrót do mojego mieszkania równał by się ze znoszeniem obecności ojczyma, na co nie miałam ochoty. Spróbuję znaleźć jakąkolwiek pracę, żeby zarobić na bilet i polecieć do Dallas, do mojego ojca. Jest dobrze ułożonym człowiekiem, więc wydaje mi się, że przeprowadzka do niego nie byłaby złym pomysłem, ze względu, że mamy ze sobą bardzo dobry kontakt.
 - No więc jesteśmy - powiedział stając przed posiadłością
Dopiero teraz miałam okazję przyjrzeć mu się dokładnie. Był zadbany i nowocześnie urządzony, czego nie spodziewałabym się po mężczyznach. Weszliśmy do wnętrza budynku, gdzie było zadziwiająco cicho.
 - Chłopaki są w klubie, także masz czas na rozpakowanie się. Tam gdzie ostatnio spałaś, jest pokój gościnny i tam na razie zamieszkasz. Jak już się tam rozpakujesz czy coś, to możesz zejść na dół. Włączę film.. czy coś.. - zmarszczyłam brwi widząc jego zakłopotanie. Znany był z tego, że jest największym kobieciarzem z zespołu, więc nie rozumiałam dlaczego tak się denerwował będąc ze mną sam na sam.
Ciągnąc za sobą walizkę, wtargałam ją na piętro i otworzyłam drzwi do mojego tymczasowego lokum. Położyłam bagaż na łóżku i przeniosłam wszystkie ciuchy do stojącej pod ścianą szafy, a następnie wyciągnęłam telefon, który w ostatniej chwili udało mi się wziąć, zanim brutalnie zostałam wyszarpana z łazienki. Na ekranie widoczny był napis 7 nieodebranych połączeń od: Mama. Nie chciałam na razie do niej dzwonić. Niech się trochę pomartwi. Nie zaszkodzi jej. Schowałam urządzenie do kieszeni i zeszłam z powrotem do Ash'a. Chłopak siedział na kanapie przed telewizorem, gdzie włączony był jakiś horror. Usiadłam obok niego i powiedziałam:
 - Wiesz, gdyby nie ty, stałabym teraz na ulicy bez domu. Na prawdę jestem Ci cholernie wdzięczna.
 - To czysta przyjemność, że taka cudowna dziewczyna jak ty, będzie mieszkać pod moim dachem. - przygryzł wargę i posłał mi promienny uśmiech
Poczułam jak moje policzki robią się gorące, więc spuściłam głowę kryjąc rumieńce i głupawy uśmiech.
   Po kilku godzinach chłopaki wrócili do domu. Ashley przedstawił mnie chłopakom, którzy osobiście byli o wiele milsi niż mogłoby się wydawać. Prawie natychmiast złapaliśmy wspólny język. Właśnie oglądaliśmy durną komedię, kiedy zaczął dzwonić mój telefon. Wyszłam z pomieszczenia, żeby nie przeszkadzać chłopakom i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
 - Skarbie, wiem co się stało. Błagam, powiedz, że nie zrobiłaś nic głupiego - jej głos się załamał. Czułam, że płacze.
 - Nic mi nie jest. Mieszkam na razie u.. przyjaciela. - uśmiechnęłam się w duchu, bo wydaje mi się, że mogę go tak nazwać
 - Nie zamierzasz wrócić, prawda? - westchnęła
 - Nie, dopóki On tam jest. Zarobię trochę kasy i pojadę do taty. Muszę już kończyć. Kocham Cię, mamo.
Rozłączyłam się i wytarłam pojedynczą łzę spływającą po moim policzku. Pierwszy raz to do niej powiedziałam. Do tej pory byłam tylko 'niepotrzebną gówniarą', ale to w końcu moja matka. Te kłótnie są na nic. Przecież mogła już na samym początku usunąć ciążę lub oddać mnie do adopcji, ale nie zrobiła tego. Dzięki niej żyję, więc należy jej się choćby odrobina szacunku.
 - Pójdę już się położyć. Dobranoc. - rzuciłam przechodząc przez salon.
Wdrapałam się na górę i weszłam do mojego pokoju. Tam tylko położyłam się na łóżku i w natychmiastowym tempie zasnęłam.
***
Mieszkałam u chłopaków ponad pół miesiąca. Udało mi się znaleźć pracę w pobliskim barze. Wynagrodzenie nie zwala z nóg, ale przynajmniej coś zarabiam. Jeśli chodzi o Ash'a, na razie jest niezbyt ciekawie. Wydaje mi się, że zaczyna mi się podobać, a dla niego pewnie jestem tylko przyjaciółką, chociaż ostatnio miewam wrażenie, że tak nie jest.
 - O czym tak zawzięcie myślisz? - zapytał Ashley siekając szczypiorek
 - O tym, jak bardzo jestem Ci wdzięczna - uśmiechnęłam się do chłopaka i otworzyłam piekarnik, wyjmując z niego zapiekankę.
 - Ile razy jeszcze to powiesz? - zaśmiał się
 - Tyle, ile będzie trzeba.
 - Co mam zrobić, żebyś przestała? Mówiłem, że to nic takiego - stanął naprzeciw mnie, a w jego oku pojawił się błysk
 - Ucisz mnie - mruknęłam kładąc ręce na biodrach.
Ash przybliżył swoją twarz do mojej. Nasze twarze dzieliły milimetry, czułam jego oddech na swojej twarzy.
 - Ugh, przepraszam.. Poniosło mnie chyba.. - spuścił głowę odsuwając się
Teraz już nie miałam wątpliwości co do jego uczuć. Ujęłam jego policzki w dłonie i wpiłam się w jego usta, w czasie, kiedy jego ręce powędrowały na moją talię. Moje serce biło jak oszalałe. Nie liczyło się nic więcej, tylko On.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Pisane przy:

Rozdział jak zwykle dedykowany dla cudownej Lou, ale także † Lady Dark † i Tylko Dżeremiuch :3 Przepraszam, że jest taki do dupy, ale dzisiaj umieram. Następny postaram się dodać jeszcze w tym tygodniu, ale nic nie obiecuję. Dziękuję, że tak dzielnie komentujecie i mam nadzieję, że nie przestaniecie :3

Kiedy pojawi się upragnione 1000 wyś. zrobię wam konkursik :D (brakuje ok. 150 wyś.)
To na razie tyle. Kocham was,
Abbey ;3

4 komentarze:

  1. Śliczne :) Tylko zmień w ustawieniach strefę czasową, bo jest napisane 05:53 ^^
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie!
    goflstory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest świetny! A pod koniec to nawet mi serducho łopotało :3
    ~ Ha, kocham tą piosenkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Wooow... Romans się zrobił... *w* już czekam na następny.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję, że o mnie wspomniałaś :3 To bardzo miłe ^^ Widzę, że nie tylko ja jestem fanką Avril, heh :3 jak opiszę rozdział? Słodki i cudny *,* Chcę się od Ciebie uczyć! <3 Uroczo, że będą mieszkać razem i mam nadzieję, że ten wątek jeszcze nie jest zakończony ;) Informuj mnie, jak tylko coś wstawisz. Pozdrawiam, jeszcze raz dziękuję i zapraszam na nowy :*

    OdpowiedzUsuń